Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
skórapokrywałasiębąblami,jakbysiępaliłaiczerniała,nim
zostałarozerwanaitrysnęłakrwią.
Choćstarałamsięzewszystkichsił,niemogłamsię
wyswobodzićipospieszyćjejzpomocą.Pas,którymbyłam
przypięta,zablokowałsię,trzymającmnieuparciewmiejscu.
Igdypotworyskupiłynamnieswojąuwagę,gdyzaczęły
przewiercaćmniespojrzeniemzłychoczu,gdypostąpiłykrok,
dwakrokiwstronęsamochodu,wpadłamwpanikę,starającsię
rozpaczliwieochronić...drugąbliskąmiosobęzrodziny.
Zanimjednakktóraśznaszostałazaatakowana–przezdzikie
psy,jaksobieterazwmawiałam–nadjechałinnysamochód,
abestieuciekły,choć„uciekły”niejestnajtrafniejszym
określeniem.Niektórebiegły,innesunęły.Potemjużniewiele
pamiętam.Tylkooderwanepojedynczeobrazy.Oślepiające
światłowoczach.Dźwięki,jakbyzgrzytmetalu,imężczyzn
krzyczącychdosiebie.Potemparęsilnychdłoni,któremnie
podniosły,cośostregowramieniuicoś,conakładano
minanos.Apóźniejjużnic.
–Hej,tyjesteśAlicja,prawda?
Otrząsnęłamsięztychmglistychznienawidzonychwspomnień
iobróciłamgłowęwstronędrzwi.Zobaczyłamładną
dziewczynę,mniejwięcejwmoimwieku,któraweszła
dopokoju.Miałaprosteciemnewłosy,dużepiwneoczyokolone
czarnymirzęsamiikarnacjęwdoskonałymodcieniuopalenizny.
Byłaubranawpodkoszulekzdługimirękawamiinapisem„Tu
mieszkageniusz”,opatrzonymstrzałkąskierowanądogóry,
iminispódniczkę,któraledwietrzymałasięjejnabiodrach.
Bardziejpasowałobyokreślenie„dółodkostiumukąpielowego”.
Niemuszęnadmieniać,żemojacienkajakpapierkoszula
szpitalnaznierównymiwstążkaminiemogłasięrównaćzjej
strojem.
–JestemAli–odparłam.Pierwszesłowa,jakiewypowiedziałam
odniepamiętnych,zdawałosię,czasów.Drapałomniewgardle,
głosmiałamchrapliwy.Niechciałam,byznówsiętakdomnie
zwróciła:Alicja.Ostatniąosobą,któratozrobiła,była...mniejsza
ztym.Poprostuniechciałamipowtórzyłam:–JestemAli.
–Świetnie.JajestemKathryn,alewszyscymówiąmiKat.Tylko
niemównamnieKot,bociępodrapię.–Pomachałapalcami.
–Prawdęmówiąc,jużdawnoprzestałammiauczeć.
Miauczeć?
–Domyślamsię,żenazywaniecięPrettyKittyniewchodzi