Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Adapoprosiła,oczywiściezuśmiechem,abyniesiadalinajej
pięknychpoduszkach.Oczywiścieobiecałam,żebędęotodbać,ale
Bógjedenwie,gdziemoglibyusiąść,chybanapodłodze,boprzecież
jejpoduszkiwszędzie!PaniAdaumieściłanawetjednąkoronkową
napianinie.
Aniaśmiałasięnacałygłos.WesołaszczebiotaninaPriscilli
odniosłazamierzonyefekt.Aniaznalazławniejpocieszenie.Tęsknota
zadomemnaraziezniknęłainiewróciła,nawetkiedywreszcie
znalazłasięsamawswojejmałejsypialni.Podeszładooknaiwyjrzała.
Ulicabyłaprzyciemnionaispokojna.Woddaliksiężycświeciłnad
drzewaminastarymcmentarzuStJohn,dokładniezawielką,ciemną
głowąlwanapomniku.Aniazastanawiałasię,czytoledwietegoranka
opuściłaZieloneWzgórze.Miaławrażenie,żeupłynęłomnóstwo
czasu,atospowodowałazmianamiejscaipodróż.
TensamksiężycświeciteraznadZielonymWzgórzem
zamyśliłasię.Aleniebędęmyślećotym,botojestwłaśnie
tęsknotazadomem.Dzisiajniebędępłakać,odłożę
tonaodpowiedniejsząporę.Terazpoprostuspokojnieirozsądnie
pójdędołóżkaizasnę.