Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zdawałasiępokrytasrebrnymmarzeniem.Obiepostacieoddałysię
słodkimwspomnieniom.
–Nicniemówisz,Aniu–odezwałsięwkońcuGilbert.
–Bojęsię,żekiedysięodezwęczyporuszę,toniewysłowione
pięknoznikniejaknagleprzerwanacisza–wyszeptałaAnia.
Gilbertniespodzianiepołożyłrękęnaszczupłejbiałejdłoniopartej
nabariercemostu.Jegoorzechoweoczypociemniaływmroku,
ajeszczechłopięceustarozchyliłysię,abypowiedziećcośomarzeniu
inadziei,któreniepokoiłyjegoduszę.AleAniawyszarpnęładłoń
iszybkosięodwróciła.Magiazachoduprysnęła.
–Muszęwracaćdodomu–wykrzyknęłaznadmiernąnonszalancją.
–Marylamiaładzisiajpopołudniumigrenę,ajestempewna,
żebliźniętawymyśliłyjużjakieśpaskudnefigle.Naprawdę,nie
powinnambyćtakdługopozadomem.
Paplałabezprzerwyinieszczególniesensownie,ażdotarlidodrogi
wjazdowejnaZieloneWzgórze.BiednyGilbertniemiałszansydojść
dosłowa.Aniwyraźnieulżyło,kiedysięrozstali.Jakaśnowa,
tajemniczamyśloGilberciejużpojawiłasięwjejsercuwprzelotnym
momencieolśnieniawogrodzieDomkuEch.Cośobcegowkradłosię
dostarego,idealnegoukładuszkolnego-coś,comogłobygozmącić.
–Nigdywcześniejniecieszyłamsię,widzącodchodzącegoGilberta
–myślałanapołyurażona,napołyzasmucona,idącsamotniealeją.
–Możezniszczyćnasząprzyjaźń,jeżelibędziekontynuował
tenonsensy.Aniewolnojejzniszczyć!Niepozwolęnato.Och,
dlaczegochłopcynieumiejąbyćrozsądni?!
Aniamiałaniejasnąwątpliwość,żeniedokońcarozsądnejest
toprzedłużającesięuczucieciepłaprzekradającegosiędoniejzdłoni
Gilberta;takwyraźne,żeczułajeprzezkróciutkimoment,kiedy
jądotknął,ajeszczemniejrozsądnebyłoto,żeuczucietodalekiebyło
odnieprzyjemnego.Zupełnieinneniżkiedydoświadczyłapodobnego
zachowaniaKarolkaSloane’a,gdytrzydniwcześniejsiedziałaobok
niegonatańcachwBiałychPiaskach.-Aniawzdrygnęłasię
natowspomnienie.Alewszystkieproblemyzwiązanezzauroczonymi
adoratoramizniknęły,kiedyweszładopozbawionejsentymentów
kuchniZielonegoWzgórza,gdzieośmiolateknakanapiełkałrzewnymi
łzami.