Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Ach,obyjużbyłoposprzedaży!mówiłaMaryla.Jakaż
toodpowiedzialnośćmiećtylebydłakołodomu,gdypastuchemjest
takiMarcin,naktórymwogóleniemożnapolegać.Miałjużwrócić
wczorajwieczoremzpogrzebuciotki.Przyrzekłsolennie,żesięnie
spóźni,jeżeligozwolnięnacałydzień.Dalibóg,niewiem,ilematych
ciotek!Służyunasodroku,aotojużczwartaumiera.Wdzięcznabędę
niebu,gdysięskończązbioryipanBarryobejmiegospodarstwo.Dolly
musipozostaćwzamknięciudochwilipowrotuMarcina;wtedy
przeprowadzimynatylnepastwisko,gdzietrzebabędzie
wyreperowaćpłoty.Ach,tenświatpełenjestzgryzot,jaksłusznie
twierdzipaniLinde.OtobiednaMariaKeithjestumierającainiewiem
doprawdy,cosięstaniezjejdwojgiemdzieci.Mawprawdziebrata
wKolumbii,doktóregopisała,leczdotejchwilinieotrzymałaani
słowaodpowiedzi.
Cóżtozadzieci?Wjakimwieku?
Mająsiódmyrok...bliźnięta.
O,jazawszeprzepadałamzabliźniętami,odczasugdypani
Hammondmiałaichtyle!zawołałaAniażywo.Czyładne?
Bożemiły,trudnoosądzić,byłytakiebrudne.Wyobraźsobie,
Tadziozagniatałciastozbłota,gdyTolaprzybiegła,żebywezwać
godomatki.Małapopłakałasię,gdytenurwiswepchnął
wnajwiększąkałużę,ażebyprzekonać,niemapowodu
dopłaczu,samtakżewlazłwbłotoizacząłsięwnimtarzać.Maria
twierdzi,żeTolajestbardzodobrymdzieckiem,zatoTadzio
niezwykleswawolnym.Coprawda,niktgoniewychowywał,stracił
ojca,gdybyłniemowlęciem,aMariaprawieciąglechoruje.
Żalmizawszedzieci,którychniemiałktowychowywaćrzekła
Aniapoważnie.Mnieteżbrakbyłoopiekunów,dopókiniedostałam
siędowas.Sądzę,żeichwujzajmiesięnimi.AjakążkrewnąMaryli
jestwłaściwiepaniKeith?
Maria?Żadną.Tojejmąż...jejmążbyłnaszymdalekim