Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
patologicznychulic.Budynki,doktórychniktnormalny
niechciałbywejść,namnienierobiłyjużżadnego
wrażenia.Wokółszarzyludzie,przepici,niektórzy
naćpani.Jakaśgrupkadresiarzypotrzydziestcestałapod
monopolowym.
–Ty,noijająwtedytakzapyskzłapałemimówię:
„Słuchaj,kurwo,jeszczeraz!”.
–Ostary,kurwa!Jateżzmojąkrótko!
–Noajak!Króciutkozkurwami,bonamnałebdziwki
wejdą.
Tegotypudialogisłyszałamwkażdejbramie.Byłyjuż
normą,taksamojaklubieżnespojrzeniaizaczepki,które
torpedowałam,informującomoimstanowisku.Potych
słowachadoratorwątpliwejjakościnatychmiast
wycofywałsięwpokłonach.
Kiedyprzechodziłamobokzdezelowanej,zardzewiałej
bramy,zaczepiłamniedozorczyni.
–Proszępani!Panikochana!Tamnapierwszym
piętrzektośsiędobija!
–Ta?Noicojamamzrobić?
–Zdemolowałklatkę,powybijałszyby.Boimysię
wszyscy.Ludzieniemogąwyjśćdopracy.Comymamy
zrobić?
–Popsyzadzwonić.
–Boimysię.Jatupracuję,onitumieszkają.Będziesię
mścił.
–Ajatuniepracuję?
–Panisobieznimizawszeradzi.Proszę,niechpani
cośzrobi.Straszniesięboimy…