Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sięzakręciłiukradłjejcałąemeryturęizłoto.Colepsze,
pokradzieżywciążdoniejchodził,aonanadalmuufała,
nonieważne.Wkażdymrazierozeszłosiępookolicy,
żewielkaucztajestubraci.Nakupiliflaszek,szlugów
isiedzielitakprawiedwatygodnie.Wódasięskończyła
ichłopakisiępokłóciły.Jedenzerwałkarniszześciany
izacząłatakowaćnimbrata.Wszyscystamtądspierdolili
iwtedychłopwbiłofierzemetalowykarniszwbrzuch.
–Cozazwierzęta!
–Alkoholtonajgroźniejszynarkotyk.
–Widzę,żeuciebieteżzagościł–zaśmiałamsię,
wskazującnapuszkizpiwem.
–Dajspokój.Przepraszam,niezdążyłemsprzątnąć.
Takizemniepijak…Wrócęzpracy,wypijępółpiwaiidę
spać.Nawetniemamkiedynapićsięcałegopiwa.
–Tomożedzisiaj?
–Dzisiajmaminneplany–szepnął,poczymmnie
pocałował.
Gwałtownymruchempchnęłamgonawersalkę,
aonmocnoszarpnąłmniezawłosyiprzyciągnął
dosiebie.Usiadłamnanimiuderzyłamgowtwarz.
Agresywniemniepocałował,zdarłmojąkoszulkęizłapał
zapierś,apotemzaszyję.Drugąrękąrozpiąłmispodnie.
Byłbardzosilny.Zauważyłamdelikatnyzaryspiwnego
brzuszka,aleklatkępiersiowąiramiona,naktórych
dostrzegłamkilkawiększychblizn,miałzestali.Policjant
zdjąłmniezsiebieizerwałzemniespodnieimajtki.
Wziąłmnieodtyłu.Brutalnieiagresywnie.Całyczas
trzymałmniezawłosy,odginającmojągłowęwtył.Nie