Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
żebyśdzisiajdostałasiędotejpiwnicy–powiedziałajuż
dużołagodniejszymtonem.
–Dobrze,umówiędzielnicowegoiwejdętamdzisiaj.
–Dokońcadniadajmiznać.
–Pomyślę–burknęłamprowokacyjnie.
Zadzwoniłamdodzielnicowego,któryodpewnego
czasuobrzydliwiemniepodrywał.Musiałamumówićsię
znimnaakcję.
–Siemano,panieKrzysztofie!
–Nodzieńdobry,rączkicałujęnajkochańszejpani.
–Niepierdolpan,botojużnudne.Dzisiajoczternastej
zabierampananarandkę,dobrze?
–Zwielkąochotąiradościąbympaniązobaczył,ale
niestetybędęmusiałpodesłaćzastępstwo…
–Doskonale.Itakniechcemisiępanaoglądać.
Przyślijmipanjakiegośprzystojniaka,anietakiepróchno
jakpan.
–Oczywiście,mojanajkochańsza!
–Niepierdolpan.Dożony!
–Alejapaniąkocham!
–Dobra.WyślępanuSMS-a,gdzietenprzystojniak
masięstawić.Oczternastej!Iżebympanatamnie
musiałaoglądać.Narazie!
Jakodrobnakobietaosłowiańskiejurodziemusiałam
przybieraćagresywnąinieokrzesanąpozęwtym
brutalnyminapastliwymświecie.Każdystarydziadmnie
podrywał.Obrzydzałomnietojuż,acidebilebylinie
dospławienia.Traktowałamichjakgówno,aonilgnęli
domniejeszczebardziej.Pokilkutakichsytuacjach