Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
bynieposłuchał!Waćpannamatakiwpływnamężczyzn,
żekażdyjejsłucha!Jestempełenpodziwu,wdzięczności
izachwytu.
Braciszku!wtrąciłPiotr,pragnącyprzerwaćten
słowotokzaślepionegoadoratora.Czasnamwracać.
Musimypożegnaćszanownepanie.Przednamiszmat
drogidopokonania.
AndrzejspojrzałzirytowanynaPiotra.Niewsmak
mubyło,żetenprzerywamuniebywałąokazjęwylania
przedHorciąwszystkichsłówuwielbienia.Nieraczył
nawetzauważyć,żepannaŁuszczewskacałkowicie
straciłazainteresowaniejegogadaniną.Swojąuwagę
przeniosłanaPiotrailustrowałagozgórynadół
zaciekawionymspojrzeniem.
Piotrpierwszyukłoniłsiępannomnapożegnanie,
aAndrzejWizbor,chcącniechcąc,musiałpójśćzajego
przykładem.Odeszli,choćzaślepionyadoratorpanny
Łuszczewskiejociągałsięztym,jaktylkomógł.Kiedyjuż
byliwystarczającodalekoodtrzechniewiast,Piotrnie
omieszkałofuknąćbratamlecznego:
Człowieku!Weźsięwgarść!Traciszgłowęprzytej
Hortensji.Niewtensposóbzdobywasiękobiety.
Andrzejoprzytomniał.Poczułsięnieswojo,bomyślał,
żejegoafektdopannyŁuszczewskiejjesttylkowidoczny
dlaniejsamej.
Zauważyłeś,jakminaniejzależy?
Ślepybyzauważył!
Zawszemamnadzieję,żeoniejzapomnęwyznał
zżalemwgłosie.Alekiedywidzę,wszystko,czego