Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
O.Mój.Boże.
Cofamsiętakszybko,nailepozwalająminogi.Tozwinny
chłopak,alejestjeszczepodwpływemalkoholu.Kiedystawiastopy
naziemi,zataczasięichwytasięsamochodu,żebysięnieprzewrócić.
Zginasięwpółikładziesobiedłonienaskroniach.Boligogłowa.
Innymisłowy:makaca.
–Kimjesteś?–wypalambezzastanowienia.
Niewiem,jakimcudemwydusiłamtesłowa.Niechcę,bywiedział,
żemnieonieśmiela,więczakładamręcenapiersiimarszczęczoło,
czekającnaodpowiedź.PanPijanypatrzynamniezgrymasem.
–Co?
Zaczynamsięcorazbardziejniecierpliwić.
–Zapomniałeś,jaksięnazywasz?
–Mysięznamy?–pyta,prostującsięztrudem.
Rzeczywiście,jestodemniewyższyojakieśdziesięćcentymetrów.
Brodęnadaltrzymamwysoko,abypokazaćpewnośćsiebie.Nie
przestajętupaćnogą,aleprzyodrobinieszczęściamożetegonie
zauważy.
–Spałeśwmoimsamochodzie–przypominammu,wskazując
głowąpojazd.–Takwięctojazadajętupytania.
Takmocnomarszczyczoło,żecałajegotwarzsięściąga.Patrzy
naauto,apotemnamnieipowtarzatęsekwencjękilkarazy.
–Wtwoimsamochodzie?–dziwisię.Przytakuję,jakbytobyło
oczywiste,aonłapiesięzagłowę.–Szlag,coja,docholery,robiłem
wnocy?
Postanawiamopuścićniecogardę.Wydajesiętakzdezorientowany,
żetrudnomiuznaćgozazagrożenie.Obserwujęgowmilczeniu,
ażopuszczaręceipyta:
–Byłaśzemną?
–Nie,nawetniewiem,kimjesteś.
Przytakuje,niezwracającnamniewiększejuwagi.
–Możeszmipowiedzieć,gdziejesteśmy?
Dlaczegowcześniejnatoniewpadłam?Onniejeststąd.Znam
wszystkichmieszkańcówtegozadupia.Gdybymieszkałtuktośchoćby
wnajmniejszymstopniudoniegopodobny,przypomniałabymsobie.
–Milnrow.–Niereaguje,więcdodaję:–Anglia.
–Raczejtrudnobyłobymiwyjechaćzkraju.
Wkurzamsię,botobyłsarkazm.Przewracamoczamiiusiłuję
zachowaćdystans.Ontymczasemprzeszukujekieszenie.Klniepod
nosem.