Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Postanawiam,żetoabsurdalnezdarzeniemusisiętuzakończyć,
iomijamgo,idącdodrzwiodstronykierowcy.
Kiedyłapiemniezaramię,sercezaczynamiwalićjakmłot.
–Czekaj–prosi,ciągnącmnie,abymsięodwróciła.–Potrzebuję
pomocy,okej?Niewiem,gdziejestemanijaksiętudostałem.Mam
rozładowanytelefoni…
–Toniemójproblem.
Szarpięramieniem,żebymniepuścił.Nadziśjużmiwystarczy.
Onjednakniezamierzasiępoddać.Otwieramdrzwisamochodu,aon
zamykajeponownie.
–Potrzebujętylkoładowarki.Wykonamjedentelefonispadam.
Mamzłeprzeczucia.Musiwyczuwać,żeznowuodmówię,
bopodnosiręceidodaje:
–Jestemniegroźny.Możeszmnieprzeszukać,jeślichcesz.
Takjakmyślałam,todupek.
–Wypróbujtennumernamoichsąsiadach.Napewnobędzieszmiał
więcejszczęścia.
Imszybciejodjadę,tymszybciejdotrędosupermarketu,apotem
będęmogłaznowuzamknąćsięwswoimpokoju.Otwieramdrzwi,ale
onznowujezamyka.Mojacierpliwośćjestnawyczerpaniu.
Odwracamsiędoniego,powstrzymującchęćrozwaleniamugłowy
oszybę.Onjednaknicsobieztegonierobi.Podajemirękę.
–JestemLiam.–Milknie.–Harper.
Niewiem,czyoczekuje,żezareagujęwjakiśszczególnysposób,ale
zakładamręcenapiersiitylkopatrzęnajegowyciągniętądłoń.
–Proszę–dodajeciszej.
Czujęukłucielitości.Tojasne,żeanimyślisiępoddawać,ichociaż
działaminanerwy,skończymytowcześniej,jeśliprzestaniemy
przerzucaćsięsłowami.Przytakujęipodejmujędecyzję,choćwiem,
żebędęjejżałować.
–Dziesięćminut.–Wkońcuustępuję.–Ianiminutywięcej.
Kiedynaniegospoglądam,widzę,żenajegotwarzycośsię
zmieniło.Niewiem,kimonjest,alezastanawiamsię,czyistnieją
gwiazdozbioryinspirowanetakimuśmiechemjaktenjego.