Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
rodzeństwozdzieciakamiposzlidopola,byłgorącyczasżniw.
Częstozdarzasięwtedy,żeburzaprzychodzibezgłośnie,wprawia
powietrzewbezruchiskwierczącąduchotąkłujejakostrymnożem.
Kończysięjednympotężnymwyładowaniematmosferycznymiznika.
Wszystkowracadonormalności,ludziepodejmująswąprzerwaną
pracę,ptakizaczynająśpiewać,strumykiszemrać.Jednakmatkęcoś
tknęłoibiegiemwróciładodomu,domnie,ibyłotonajlepsze,
comogłazrobić,bozestrachuniepotrafiłamzłapaćtchuisiniałamjuż
nabuzi.Porwałamniezkolebkinaręceizaczęłapotrząsaćjak
ulęgałką,wkońcuprzywróciłamioddechiwtedy,kujejuldze,
rozryczałamsięnacałąwieś.
Zawszejużpotembałamsięnagłegohałasu,trzasku,nawet
podniesionegogłosu.Nadźwiękdalekichgrzmotówtruchlałam
zprzerażenia.Wczasieburzyczęstobiegłamdomałejciemnejsieni,
zamykałamsiętamizcałychsiłzatykałamsobiedłońmiuszy,
byniczegoniesłyszeć.Wszyscywchałupiesięzemnieśmiali;dwie
ciocieiwujek,ikuzyni,tylkoniematka.
Gdybyściewtedywidzieli,wtejkolebce,tododziś
odechciałobywamsięśmiać!powtarzałazuporem.Jeszczechwila,
abyłobyzapóźno.
Teraz,naowymwiejskimrozstajudróg,matkazbliżyłasię
idotknęłaszorstkądłoniąmojegopoliczka.Niezdołałamsię
zorientować,czytojejrękabyłatakagorąca,czymożemojatwarz
płonęłaogniem?Oczekiwanienaniewiadomeodkilkujużdnitak
bardzorozgrzewałomojąwyobraźnię!
Dotegodochodziładodatkowaatrakcjajazdafurką!Najstarszy
bratmatki,wujStephan,mieszkałzrodzinątużzanaszymlasemito
onmiałmniezawieźćdosamegoBerlina.Byliśmyumówienioświcie.
Idzieszdowielkiegomiastapowiedziałacichomatka.Niech