Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
szeptem,znieukrywanymzdziwieniem:
–Tymniesłyszysz?
–Oczywiście,żecięsłyszę!Gdziejesteś?Czegoodemniechcesz?!
Wujku?Czytojakiśkawał?
–NiejestemżadenWujek,chłoptasiu.Jestem…–Mójrozmówca
zawahałsięnaglezniewiadomegopowodu,wkońcujednakzdradził
swojeimię,araczejksywkę:–KapitanCzacha!Arrr!
Wtedygozobaczyłem.Zzastaregofotelawyłoniłsiępotężnypirat
znajwiększąinajczarniejsząbrodą,jakąwżyciuwidziałem.Ubrany
byłwciemnyskórzanypłaszczsięgającydokolaniwysokiebuty,
ważącenapewnozdziesięćkilogramów,aprzypasiemiałprzypięte
trzypistolety,szablęorazzwisającąnałańcuchuczaszkę.Grozy
dodawałmubladyodcieńskóry.Wydawałosię,żeprzeszedłprzez
fotel,aletoprzecieżbyłoniemożliwe.Musiałomisięprzewidzieć.
Możeszynka,którąpołożyłemnakanapce,spleśniałaistałasię
halucynogenna?Jednakobrazwyglądałrealnie,niedrżałanisięnie
zamazywał.
Szybkochwyciłemstojąceobokkrzesło,któreterazbyłojedyną
rzecząoddzielającąmnieodtajemniczegonieznajomego,
wyglądającegojaksiedemnastowiecznypirat.
–Kimpanjesticopantutajrobi?!Azresztą,nieobchodząmnie
pańskiezamiary,proszęwyjśćzmojegodomu!
–Toniejesttwójdom–powiedziałpiratzachrypniętymgłosem,
poczymsięzaśmiał.Mojąuwagęprzykułojegouzębienie:poczęści
złote,poczęściczarne,apoczęściżółte.–Duchyniemajądomów.
–Wyjdź,psycholu,bozadzwoniępopolicję.–Zacząłempowoli
przesuwaćsięwstronębiurka,naktórymleżałtelefon.
–Spokojnie,kamracie!Niechcęcizrobićkrzywdy!Myślałem,
żejesteśczłowiekiem,atutakaniespodzianka!–KapitanCzacha
wyszczerzyłbrudnezęby.–Widziszmnieisłyszysz,więcmusiszbyć
takijakja.Zastanawiamniejednarzecz:jakudajecisięchwytać
przedmioty?
Nieznajomyzacząłiśćwmojąstronę.Zpewnościąbyłzłodziejem,
adotegomiałnierównopodsufitem.Rzuciłemwniegokrzesłem.
Ibyłobymożeposprawie,gdybykrzesłonieprzeleciałoprzezniego
nawylot.
–AAA!!!–wrzasnąłemnacałygłos.
KapitanCzachazatkałuszyisięskrzywił.
–Niedrzyjsiętak,boumręponownie.
–Kimjesteś?Czymjesteś?