Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
iwydychamgocichoprzeznosiusta,celującwpoliczki.
Ktośgłośnoziewa.Totakirodzajziewania,któryobudzi
każdegożyjącego.Domoichuszudochodząprzeraźliwe
dźwięki.
—Och,och,och,och,umieram…Och…
Przedoczamiukazująmisiękoszmarnezjawy.
Nasąsiednimłóżkuleżypacjentzrozłupanączaszką.
Krewspływamupopoliczku.Czaszkęiczołomaowinięte
gazą.Zbrunatnejtwarzybezwyrazuwyzierają
przekrwioneoczy.Ustasąlekkorozchylone.Zapadamsię
wsobieiznikam.Płaczę,alemojeustasięnieporuszają.
Mójjęzykskwierczyjakwrzącyolej.Bólgłowysprawia
wrażenie,jakbymózgbyłokrytykapeluszemwykonanym
zdziesiątektysięcyigieł.
Całemojeciałodrży.
Oboktamtegołóżkastoiosobazamputowanąręką.
Poruszającsię,ukrywapodbandażemniewielkikikut
ramienia.Wnastępnymłóżkuznajdujesiępacjentbez
nogi.Ajeszczedalejleżyktośzperforacjążołądka.
Słychaćtuwszelkiegorodzajukrzyki.Krzykiprzeklinające
życieiżywych.Zostaliśmyzredukowanidokameralnego
piekła‒alboinaczej‒samizeszliśmydoniego.
—Umrzeć!—ktośwoła.
—Umieram…—wołainny,jakbywodpowiedzi.
Alecotojestśmierć?
Zastanawiamsię.
Śmierćjest
brunatna.Czyżmożebyćinna?Nie.Tylkobrunatna.
Chociażniemasposobu,żebysiędowiedzieć.Zdajęsobie
sprawę,jakźlejestzmojągłową.
Śmierćjestbrunatna
.I…niewiem,cojeszcze