Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
przykułdonogistolika,asamprzeszedłdosąsiedniegopo-
mieszczeniaistanąłprzedspecjalnąszybą.Pokrótkiejchwili
namysłuzbliżyłsiędopanelusterowaniaklimatyzacjąwpo-
kojuprzesłuchańiprzekręciłgałkędooporuwlewo.Zale-
dwiepo10minutachczekaniauśmiechnąłsięzsatysfakcją,
widząc,jakCudnyzaczynaprzebieraćnogami,bysięroz-
grzać.
*
Pokolejnymkwadransiewdrzwiachpojawiłasiętwarzko-
misarzaBanasia.
–Robimygo–rzuciłdoWitkowskiego.
Policjanciweszlidopokojuprzesłuchań,Banaś–któremu
jakzwykleprzypadłaroladobregogliny–postawiłnastole
kubekzparującąkawąiodpiąłkajdanki.
–Pij–rzuciłBanaśmiłymgłosem.
–Nielubiękawy–odparłCudny.–Czymógłbymdostać
gorącejherbaty?
–Nie–odburknąłWitkowski.–Dostałeśkawę,tojążłop.
Icieszsię,botomożebyćtwojaostatniadobrakawawży-
ciu.
Twarzchłopakawykrzywiłasiężałośnie.
–Tak,tak.Wżyciu–kontynuowałpolicjant.–Zapodwój-
nemorderstwogrozicidożywociebezprawadoprzedtermi-
nowegozwolnienia.
–Kiedyjanaprawdęichniezabiłem–Wallyniepotrafił
zebraćmyśli.
–PrzeciętnymężczyznażyjewPolscecośkoło68lat.
Tyskończyłeśosiemnastkę,więc...–podkomisarzudawał,
żeliczy.–Pięćdziesiątlat.Japierdolę,spędziszzakratkami
półwieku!
Cudnysięrozpłakał.
–Trochęzapóźnonałzy–Witkowskiprzysiadłnastole.
–Trzebabyłootymmyśleć,zanimsięgnąłeśpobroń.
34