Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
drobnostkiibędziesięwykłócałwkomentarzach,
uwa​ża​jąc,żejestnie​omylny.
Szybkoodnajdujępodobnychzadymiarzy,aleichwpisy
dotycząpodejścialekarza,któremogłobybyćmilsze.
Tynieckijestrzekomogburowatyichamski,apacjentów
trak​tujejakzera.
Ijak?Mamaczekawna​pię​ciunamójwer​dykt.
Madobreocenymówiępowoli,czytając
komentarze.Kilkazłych,alewiadomo...Ktośnapisał,
żeTy​nieckibyłcham​skiwsto​sunkudoniego.
Przerzucamjeszczekilkakomentarzywposzukiwaniu
tychnajbardziejpikantnych.Totakjakwprzypadku
portaliaukcyjnych:nikogonieinteresująpozytywne
opinie,boteprzeważnienudne.Alenegatywy!Tojuż
innahistoria.Szczególniejeśliwywiązałasiępodnimi
jakaśafera.Nictylkobiecpopopcorniczytaćzcoraz
więk​szymiwy​pie​kaminapo​licz​kach.
I?Cosą​dzisz?pytamama.
Noo...niewiem.Wzruszamramionami,
przy​glą​da​jącsięzdję​ciuTy​niec​kiego.Chybajestokej.
Myślę,żetrzebasiędoniegoumówić.Tomożebyć
szansakontynuujemama,wtymsamymstylu,
cowcześniej,niczymzreklamyśrodkówdoczyszczenia
czyczegośtakiego.Anawetjeśliniczegoniewymyśli,
toprzy​naj​mniejbę​dziemywie​dzieć,naczymsto​imy.
Czyliznowunaniczymzauważam,boniemogęsię
po​wstrzy​mać.
Tegoniewiemy.
Czegoniewie​cie?
Szmerrozmowyściągadopokojutatę.Powinnamsię
domyślić,żemamakazałamuczekaćzadrzwiami
iwkro​czyćwod​po​wied​nimmo​men​cie.