Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
drobnostkiibędziesięwykłócałwkomentarzach,
uważając,żejestnieomylny.
Szybkoodnajdujępodobnychzadymiarzy,aleichwpisy
dotycząpodejścialekarza,któremogłobybyćmilsze.
Tynieckijestrzekomogburowatyichamski,apacjentów
traktujejakzera.
–Ijak?–Mamaczekawnapięciunamójwerdykt.
–Madobreoceny–mówiępowoli,czytając
komentarze.–Kilkazłych,alewiadomo...Ktośnapisał,
żeTynieckibyłchamskiwstosunkudoniego.
Przerzucamjeszczekilkakomentarzywposzukiwaniu
tychnajbardziejpikantnych.Totakjakwprzypadku
portaliaukcyjnych:nikogonieinteresująpozytywne
opinie,boteprzeważniesąnudne.Alenegatywy!Tojuż
innahistoria.Szczególniejeśliwywiązałasiępodnimi
jakaśafera.Nictylkobiecpopopcorniczytaćzcoraz
większymiwypiekaminapoliczkach.
–I?Cosądzisz?–pytamama.
–Noo...niewiem.–Wzruszamramionami,
przyglądającsięzdjęciuTynieckiego.–Chybajestokej.
–Myślę,żetrzebasiędoniegoumówić.Tomożebyć
szansa–kontynuujemama,wtymsamymstylu,
cowcześniej,niczymzreklamyśrodkówdoczyszczenia
czyczegośtakiego.–Anawetjeśliniczegoniewymyśli,
toprzynajmniejbędziemywiedzieć,naczymstoimy.
–Czyliznowunaniczym–zauważam,boniemogęsię
powstrzymać.
–Tegoniewiemy.
–Czegoniewiecie?
Szmerrozmowyściągadopokojutatę.Powinnamsię
domyślić,żemamakazałamuczekaćzadrzwiami
iwkroczyćwodpowiednimmomencie.