Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jednakpiękna.Wtejletniejsukience,gustownych
sandałkach…inaglebam!Zbliżenie!Naniego,jaksapie
nadwalizkami,zrowemhydraulikanawierzchu.Nie
wiedział,żegonagrywa.Onachichoce,pokazujejego
gołytyłekiszepcedoekranu:„Samseks,prawda?”.
Ponowniezbliżenienanieskazitelnąsiebieikolejny
dzióbekzbuziaczkiem.
KomentarzodTwojejpralkiprzykułjegouwagę:
Serio?Ośmieszaniemmężaleczyszswojekompleksy?
Wow!Grubo.Odważnie,pomyślałzsympatią
oPralce.Aldonaoczywiścienieodpowiedziała.Niezniżała
siędodyskusjizhejterami.Każdąkrytykętraktowałajako
mowęnienawiści.
Wyłączyłtelefon,ugruntowanywsłusznościswojej
decyzji.Chwilęjeszczepoleżał,zdziwionytowarzyszącym
mupoczuciemlekkościmimotego,coprzedchwilą
zobaczył.Jużniebyłdrewnianympajacemściskanym
wimadlecodzienności:tychwszystkichoczekiwań,
ośmieszeń,rozkazów.Wystrugałagonaswojąmodłę,
włożyławżelazneszczęki,zgniotłaJacka,którymkiedyś
był.Nakoniecodgryzłapenisa,przeżułaiwypluła.Teraz
onodradzasięniczymFenikszpopiołów.
Słyszałją,jakrozmawiagdzieśwgłębidomu.Niktnie
odpowiadał,więcdomyśliłsię,żepewnieznowuklepie
kocopołydotelefonu.Wstałzłóżkailekkijak
dmuchawiecposzedłprostodokuchni.Podrodze
przeciągnąłsię,stęknąłiziewnął.