Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
2
Jurek,dwóchKrzyśków,Remekiktośjeszcze.Pięciugości,wtym
jedennatylegruby,żemógłbyuchodzićzadwóch.Wszyscyupchnięci
zamasywnymibiurkamiwpomieszczeniutakciasnym,żeprocedura
wstawaniaprzezkażdegoznich,bymnieprzywitaćnasłużbie,
stanowiłalogistycznewyzwanie.Widaćjednak,żerobilitonieporaz
pierwszy,bowszystkozdawalisięmiećprzećwiczone.Ktokiedy
wciągapowietrzeijakdługomusiwytrzymaćnabezdechu,ktowbija
bebechwblat,aktoprostujesięipodwijanogi.
Możnabypomyśleć,żeskorosprawiłemimtylefatygi,powinni
mniezmiejscaznienawidzić.Alenie,sentrwał,wszyscysię
uśmiechali,rzucalimiłekomentarze,poklepywaliporamieniuiwitali
nasłużbie.Jazeswojejstronystarałemsięzapamiętaćichimiona,
wyczućatmosferęinaraziebezskuteczniewychwycićsubtelnesygnały
zdradzająceniekoniecznieformalnąhierarchięwzespole.Amoże
wcalenie?Możemojąjedynąmyśląbyłowtedy:jakjasię
tudocholerywcisnęzdodatkowymbiurkiem?Albochociażkrzesłem?
Naczelnikjakbyczytałmiwmyślach.Wpewnejchwilidałznak,
żedosyćtegodobrego,poleciłfunkcjonariuszomwracaćdopracy,
amniezaprowadziłdopokojuobok.Pomieszczeniebyłosporo
mniejszeniżklitka,zktórejwłaśniewyszedłem,imieściłysięwnim
tylkodwabiurka.Zajednymznichsiedziałeleganckimężczyzna
wciemnymgarniturzeibiałejkoszuli,wyglądający,jakbyzarazmiał
sięurwaćnajakąśpoważnąrodzinnąuroczystość.Dopieropochwili
dostrzegłemlekkopoluzowanykrawatoraztenrodzajeleganckiej
swobodyruchów,jakizwykliprezentowaćludzie,dlaktórychgarnitur
jestcodziennymstrojem.
Gdyweszliśmy,mężczyznapodniósłsięzzabiurka,jednocześnie
wprawnymruchemzapinającguzikmarynarki.
TojestpanKazimierzprzedstawiłmężczyznęnaczelnik.
Znimbędziepanpracowałinapewnodużosiępanodniegonauczy.
PanieKazimierzu,tonasznowyfunkcjonariusz,odterazpodpana
opieką.