Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
przypali.
Dobrapodeszładopieca,wzięładrewnianąłyżkęzestołuizrobiła
to,ocopoprosiłaDar.Niewiedziała,copowiedzieć.
–Cogotujesz?–spytałazamiasttego.
–Cośdobrego,cozarazbędzieszzwielką,mamnadzieję,
przyjemnościąjeśćnaobiad.Śniadanieprzespałaś.
–Acobyłonaśniadanie?–wbrzuchujejgłośnozaburczało.
Darroześmiałasięserdecznie.
–Nicsięniemartw.Jeślipoobiedziebędziesznadalgłodna,zrobię
cijeszcześniadanie.
ObiesięroześmiałyinastrójzdecydowaniesięDobrejpoprawił.
Obiadzgodniezobietnicąbyłpyszny.Znowujedliwogrodzie,
Wolnodziejposapywałzzadowoleniemizmiatałzpółmisków
potrawy,jakbynicniejadłodtygodni.Dobrawcale
munieustępowała.Potemsiedzielipodśliwą,delektującsięswoim
nasyceniemipięknąpogodąwolnegodnia.Ptakijakojedynewtej
krainieodprawiałyswojetrelezcałąmocąpozorniedelikatnych
iwątłychgardeł.Wszyscytrojesiedzielizasłuchani,niepotrzebowali
tejmuzykizakłócaćrozmową.Dobrazaskakującodobrzesięztym
czuła.Dobrzeibezpiecznie.Zastanawiałasię,czymzasłużyła
naspotkanieztymiludźmi,którzysercetrzymalinadłoniiwcalesię
niebali,żektośnanienaplujealbopokroizłościąiniechęcią.
PokilkumodlitwachprzyjemnegonieróbstwaWolnodziejwstał.
–Acobyśpowiedziała,mojapanno,naniewielkikoncert?
–zapytał,zacierającręce.
Dobrazawstydzonaopuściłagłowę.
–Bardzochętnie.Alezgóryproszęowybaczenie,bospodziewacie
siępewniewięcejniżmogędać.
–Och,niemartwsię–rezolutnieprzerwałaDar.–Wybaczymy.
Tylkonajpierwniechsiędowiemy,jakdużomamywybaczać.
TododałoDobrejodwagi,wstaławięcidałasięzaprowadzić
dodomu,zpokojugościnnegozabrałahitarę,apotemprzeszlidalej.
Wolnodziejnaglepchnąłścianęwkorytarzu,atauchyliłasięiukazała
całkiemsporewnętrze.Zdziwionapopatrzyłanawejście,którebyło
takzmyślniewykonane,żewogólegoniebyłowidać.Pokójniemiał