Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
okien,podstopamiskrzypiaładrewnianapodłoga,aścianyorazsufit
byływyłożonejakąśbardzomiękkąigrubątkaniną.Dobrarozejrzała
sięzadziwiona,spojrzałapytająconaswoichgospodarzy.
–Lubimymuzykę–stwierdziłaDar.
–Bardzolubimymuzykę–potwierdziłWolnodziej.
–Alejakwieszsątacy,conielubiątych,którzylubiąmuzykę
–Darzamknęławejścieistanęłanaśrodkupomieszczenia,obokkilku
wygodnychfoteli.Podścianamistałojeszczecałkiemsporokrzeseł,
teżwygodnych,wyściełanychmiękkątapicerką.
–Dlategosłuchamyitworzymymuzykętylkotutaj,gdzienikt
nieproszonynicniezobaczyiniczegonieusłyszy.Teściany
–dziewczynapoklepałamiękkątkaninę–uszuniemają.
Dobrazdałasobiesprawę,żedotejporywogóleniemiałapojęcia
otym,jakniebezpiecznejestmuzykowanie.Wiedziała,żeZakon
zaniąnieprzepada,aledoosadymnisiprzyjeżdżalirzadkoinakrótko,
ledwierazczydwawroku.Zresztączegomielitamszukać?
TylkoLutnikmiałcokolwiekzmuzykąwspólnego,podśpiewywanie
nikomuniczłegonieczyniłoiniktniedonosiłnatych,cośpiewali
albograli.Lutnikmusiałtylkoskrupulatniezdawaćsprawęztegojakie
orazileinstrumentówzrobiłwrokuikomujesprzedał.Zwyklezaniżał
ichilość,ajużnigdywżyciuimniepowiedział,żejakieśhitarydawał
czysprzedawałDobrej.Awkarczmieigospodzienaczaswizyty
Zakonuciszabyłajakmakiemzasiałiniktnieopowiadał
ośpiewakach,coczęstogęstonapitekiposiłekumilali.
PodjednąześcianDobrazobaczyłaniewielkipodest,naktórym
Wolnodziejwłaśniestawiałwygodnekrzesło.
–Miejscedlaartystki–wskazałjeszerokimgestemiukłoniłsię.
Naprawdęsięukłonił.
Dobraczuła,żetwarzjejpałaniepowstrzymanymrumieńcem
zawstydzenia,aleuśmiechnęłasię,weszłanapodestiusiadła
nakrześle.WolnodziejiDarusiedlinaprzeciwkonawygodnych
fotelach,umościlisięinajwyraźniejprzygotowalinadłuższe
przesłuchanie.Dobramodliłasię,żebyniezawieśćichoczekiwań.
Wzięłahitaręwobjęcia,pogłaskałapostrunach,poczymspędziła
chwilęnastrojeniu.Kiedyuznała,żenicwięcejjużnieoddalichwili
prawdy,zamknęłaoczyidelikatnietrąciłastrunywpierwszym