Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jakbycięobdzieralizeskóry,małoniedostałemzawału!Mówiłem
dociebie,przezchwilęnawetmiałaśotwarteoczy,aleniebyłociętu,
niewidziałaśmnie.Przestraszyłemsięjakcholera.
–Wyobrażamsobie.Maszrację,możeJohnpomożemidojść,
ocowtymwszystkimchodzi,zwłaszczaże…–Milknę,bowraca
domnieszczegół,któryzmroziłmikrew.
–Zwłaszczażeco?
–Koszmarymajątodosiebie,żełącząwsobiewszystkielęki
–mówięcicho.–Niedość,żezginąłeśprzezemnieinamoichoczach,
tojeszczeokazałosię,żemiałeśwręcewiadomość,którabyładla
mnie.
–Cobyłowtejwiadomości?
Widzę,żeValejestzaintrygowany,iprzełykamślinę,szybko
rozważając,czychcęotymmówić.
–Tobyłakartka,wzasadziewyglądającajaktazmojegosnu
ostoiskuzlosami–mruczę.–Byłnaniejznakzapytania,awśrodku
cośnapisano.
–Mhm.
–Ostatniezdanie,któreusłyszałamodCyrusaprzedjegośmiercią,
tyleżewtrochęzmienionejformie.
Valezerkanamnieniepewnie,byćmożemyśli,żeżartuję.Widzę,
jakjegogrdykaporuszasięwgóręiwdół,gdyprzełykaślinę.
–Wiesz,co?Masznaprawdęniesamowityumysł.Przerażający
ifascynującyjednocześnie.Nicdziwnego,żepiszesztakiedobre
teksty!
Parskamśmiechemwodpowiedzinatendziwacznykomplement.
–Niezazdroszczęcikoszmaru,robimisięzimnoodsamego
słuchaniaotym.Niechciałbymtegowidzieć.–Valeuspokajająco
gładzimniepoplecach,ajalekkopotakuję.–Tymbardziejproponuję
przyjemną,odprężającąkąpiel,apotemzmienimychłopaków
wszpitalu.Musząbyćzmęczeni,przydaimsięodpoczynekpokilku