Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Halo?usłyszałajegolekkozniecierpliwionygłos.
T-t-tak,tak,jestem.Otrząsnęłasięwreszcie.
PoconaPomorzany?
Doszpitala.Dozakładumedycynysądowej.
Tylkoszokmógłtłumaczyć,żesamaniewpadłanato,
cobędziemusiałazrobićjakoosobarozpoznająca
denatkę.
Jasne.Przełknęłaztrudemślinę.Będęwciągu
kilkunastuminut.
Okej.Aha…Sablewskisięzawahał.Skoroitak
topaniprzyjedziedomnie,toczybędzieproblemem,
jeślipodjedziemytampaniwozem?Wiepani,musiałbym
czekaćnawolnyradiowóz,atak…
Żadenproblem.
Świetnie.Todozobaczenia…
Zamknęłalaptop,zostawiającgonabiurku.Przebrała
sięwlekkąsukienkę:nazewnątrzpanowałtropikalny
upał,aitakwciągudniamiałajeszczewperspektywie
jakieśpółgodzinywtodze.Umalowałasię,stojącprzed
lustremwprzedpokoju,niepoświęcająctejczynności
zbytwieleuwagi;niemiałanastrojuaniczasu.Zrobiła
tylkoto,cobyłokonieczne:oczyibrwi.Kończąc,przez
chwilęprzyjrzałasięsobie.Ceręmiałajasnąiładną,
mimoprzekroczonejniedawnoczterdziestki.Szare,
zwyklewesołeoczypatrzyłybystrospodbrwi.Blond
włosyzprzedziałkiempośrodkuokalałymiłą,pełnątwarz,
którejwyrazwielerazyzmyliłprzeciwnikównasali
sądowej.Ktośkiedyśpowiedziałjej,żewydatnażuchwa
świadczyowewnętrznejsile.Trzymałasiętego.Kiedysię
uśmiechała,jedenkącikustunosiłsięodrobinęwyżej.
Wspólnicyzkancelariinazywalijejuśmiech
„przekąśliwym”.Byliitacy,którzyokreślaligojakosłodki,
aletaksięskładało,żestanowilielementprzeszłości,
doktórejzwyklenielubiławracać.Żyłatuiteraz,
ewentualnie,jakoosobawyjątkoworozsądna,trochę