Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ikapeluszBolesławcabyłyrówniemokre,jakubranie
Krugłego,awięcmusiałtustaćjużodjakiegośczasu.
Krugłyniewidziałanisamochodu,aniroweru,zresztą
prawienicniewidział.Niemiałteżpojęcia,czyich
spotkaniebyłowynikiemprzypadku,czyelementem
jakiegośplanu.RozmazanaplamatwarzyBolesławca,
spowitapomarańczowąpoświatążarupapierosa,który
jakimścudemniezgasłnadeszczu,byłachybajedynym,
cowyraźniemożnabyłodostrzecwciemności.Iwtedy
znienackawyszedłksiężyc.Wszczelnejpokrywiechmur
pojawiłasięwolnaprzestrzeń,wypełnionanajpierwjego
blaskiem,apotempojawiłsięonksiężycwpełni,
wcałejkrasie,wyłuskującyzimnymświatłemszczegóły
otoczenia.Przerwaniebyładuża,wiatrwciążprzesuwał
zasłonęchmur,byłowięcjasne,żezachwilęciemność
znówspowijeświat.
Krugłyrozejrzałsię,usiłujączobaczyćizapamiętaćjak
najwięcej,aprzezmyślbłyskawicznieprzeleciałyrady
dawaneprzezporucznikanasamympoczątkujegosłużby
wkonspiracji:zawszemiejzabezpieczonądrogęodwrotu.
Nawetjeśliodwrótmabyćpanicznąucieczką.Amoże
właśnieszczególniewtedy…
Bolesławiecstałzgarbiony,zkapeluszemgłęboko
nasuniętymnaoczy.Chwiałsięlekko.Jednarękatkwiła
wkieszenipłaszcza:byłazaciśniętawpięść,wypychała
materiałtakmocno,żeniemalpękał.Wdrugiejtrzymał
pistolet,niemieckiegolugera,parabellum.Światło
księżycaprzezchwilęzajaśniałomatowąplamą
naoksydowanejlufiepistoletu,aKrugływtymsamym
momenciepomyślał,jakgłupiojestwściekaćsię
naksiężyc,żewyszedłzzachmurwtakim,anieinnym
momencie.
Czegotyodemniechcesz,Władek?zapytał
zmęczonymgłosem.
Dlaciebie„obywateluporuczniku”,zawszonykundlu