Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
stamtądwzwykłychdżinsach,adidasachiniestetynadal
wtymsamymswetrze.Spostrzegł,żemadługie,zgrabne
nogi.
Szliwolnoramięwramię.Kobietaprowadziłarower,
onkroczyłobok.Nierozmawiali.Ciszapanującamiędzy
niminiebyłaniezręczna.Pokilkuminutachstanęliprzed
małymwiejskimsklepikiem.Niestety,nadrzwiach
widniałakartka:
„Pojechałampotowar.Zamkniętedojutra”.
–Icojaterazzrobię?Niemamwdomuzupełnienic
dojedzenia.–Wgłosiedziewczynysłychaćbyło
rozżalenie.
–WSkorupkachjestsklep.Powinienbyćotwarty.
Toniecałepięćkilometrówstąd.Możenawetmniej.
–Chybaniemamwyjścia.Apanteżwraca
doSkorupek?
Kiwnąłgłową.
–Przyszedłpantupieszo?
–Tak,przezlas.Poślizgnąłemsię–odpowiedział,
wyjaśniającprzyczynęswojegowyglądu.
Myślałaprzezchwilę.
–Możemniepantamzawieźć?Usiądęnabagażniku.
–Nabagażniku?Dapaniradę?Tojednakkawałek
drogi.
–Możemyspróbować.Jakniedam,todalejpanpójdzie
pieszo,ajapojadęrowerem.
Uśmiechnąłsię.Dawnomusiętoniezdarzyło.
–Dobra,niechbędzie.Zawiozętampanią.
Ipochwilipokonywalimetrzametremstarej,wąskiej
asfaltowejdrogi,dziurawejtuiówdzie,krętejizdającej
sięniemiećkońca.Dziewczynaobejmowałagowpasie,