Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
napięcie.Nigdyniezostanęgejszą,jeślizamieszkam
wklasztorze.Będęskazananaposłuszeństwo,brak
uciech,długiemodlitwyisamotnośćwnocy.Piękno
ibarwyświatakwiatówiwierzbmogłybydaćmiowiele
więcej.Naraziejednakmojemarzenie,byzostać
gejszą,miałopozostaćjedyniemarzeniem.
Jechaliśmytakgodzinę,możedłużej,powoli
zaczęłosięściemniać.Słyszałamkrakaniekruków
gnieżdżącychsięwstarychsosnachipomyślałam,
żewitająmniewtensposóbwmoimnowymdomu.
Nie,zaraz,toniekruki,aleodgłosywielkiego
gongupołączonezdudnieniemdeszczuoceratowy
daszekrikszy.Wstrzymałamoddech,kiedyriksza
wjechaławwąską,okolonądrzewamialejkęinagle
zrobiłosięciemniej.
Apotemdeszczustał,jakbyzrozkazusamychbogów.
Słyszałamszumwodywprzydrożnym,porośniętym
paprociamirowie,amyjechaliśmydalejwgłąb
wzgórz.
Wreszciedrogasięskończyła.
Chłopakzatrzymałsięipostawiłdyszlepojazdu
naziemi.Odetchnęłamgłębiej.
Jesteśmynamiejscu,Kathlenepowiedziałojciec,
chociażnieusłyszałamulgiwjegogłosie.
Wzakonie?
Tak.
Chciałamstąduciec.Itojaknajdalej.
Kiedywysiadłamzrikszy,poczułam,żewszystko
wokółjestnieruchome,zastygłewciszy.Miałam
zdrętwiałenogiiprzemoczonebuty.Rozejrzałamsię
dookoła.