Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Dlaczego?–spytałamoszołomiona.–Cosięstało?
–Sątrujące–wyjaśniłchłopakzukłonem.Wiedział,
żenaruszyłzasady,odzywającsiędomniepierwszy,ale
jednocześnieuratowałmiżycie.
–Trujące?
Zauważyłamjakieśzamieszanienaniebie.Kiedy
zadarłamgłowę,dostrzegłamnadnamisetkigołębi.
Trzepotichskrzydełmieszałsięzrżeniemkoni.Koni?
Zakonniceunikająprzecieżluksusówichodząwszędzie
pieszo.Skądtusięwzięłykonie?
–Gdybyśdotknęłatychkwiatów,twojedłoniestałyby
sięczerwoneizaognione–wyjaśniłchłopak,poczym
pochyliłsięiszepnąłmiwprostdoucha:–Wolałbym,
żebytotwojepoliczkistałysięczerwoneznamiętności.
–Och!–Odwróciłamsięodniego,czując,jak
pąsowieję.Poczułamlekkiepulsowaniewdolebrzucha,
apotemciepłorozlałosiępocałymmoimciele,budząc
uśpionezmysły.
Zaniepokoiłamnieniegrzecznauwagarikszarza,ale
jeszczebardziejmojareakcja.Odnalazłamwsobiecoś
nowego,coniewydawałosięnienaturalne.Poczułam
wszechogarniającepragnienie,bypoddaćsięczystej
seksualnejenergiitegoodkrycia.Bałamsięjednak
mrocznychuczuć,którychniepotrafiłamnazwać.
Obawiałamsię,żezrobięcośdzikiegoiszalonego,
oczymnigdywcześniejniemyślałam.
Zebrałamsięnaodwagę,bystawićczołotemu
pragnieniu,ispojrzałamnawybrzuszeniemiędzy
nogamichłopaka,czując,jaksercebijemicoraz
mocniej,kiedy...
–Wracajdorikszy,Kathlene!–krzyknąłojciec