Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zrozpacząwgłosie,poangielsku.Odjeżdżamy!
Zobaczyłam,jakzbiegawdół,przeskakującpodwa
lubtrzyschodki.Musiałostaćsięcośokropnego.
Cosiędzieje?spytałam.
Świeżypowiewwiatruprzyniósłzapachkońskiego
potu.Czułamgotakwyraźnie,żemiałemwrażenie,
zwierzętaznajdująsiętużobok.Więcjednaknie
wydawałomisię,żesłyszęichrżenie.
Ojcieczłapałmniezaramię,anastępniewepchnął
dorikszy.
Tediabłyjużtamnanasczekały!Wsiadaj,szybko!
Posłuchałamgo,czując,żesercebijemicoraz
szybciej.Ojcieckrzyknąłdochłopca,byskręciłwwąską
alejkę.Odsunęłamzasłonkęiwyjrzałam,niemogąc
opanowaćciekawości.Zanimojciecwciągnąłmnie
downętrzarikszy,zobaczyłamkurzprzyświątyni,
nieopodalschodów.
Ktośnasściga.
Chłopiecbiegł.Biegłcorazszybciej.Słyszałam,jak
dyszyzwysiłku.
Ktonanasczekałprzyświątyni,tato?
Chłopakbiegłszybciej,jeszczeszybciej...Chybasami
bogowiedodawalimusił.
Jestempewny,żetodiabłyksięcia.Gdyby
tenchłopiecniespłoszyłswoimokrzykiemichkoni,sam
niewiem,cobysięznamistało.Objąłmnieimocno
przytulił.Czułam,żedrży.Niemampojęcia,jak
dowiedzielisię,żezamierzamytuprzyjechać.
Tupotnóg.Szybkioddech.Rikszarzwciążbiegłjak
szalony.
Ogi-san.