Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Zdajęsobieztegosprawę,Simouyé-san
–powiedziałojciec.–Niechtaksięstanie.
Otworzyłamusta,niemogącuwierzyć,
żewypowiedziałtesłowa.Słowa,któretakbardzo
chciałamusłyszeć.
–Alemamnadzieję,żejako
maiko
niebędzie
zaangażowanawnieprzyjemnesytuacjeztwoimi
klientami–dodałpochwili.
Takbardzobyłamskupionanatym,cousłyszałam,
żeniezdawałamsobiesprawyztego,iżojciecdotyka
uchaSimouyé,jakbystanowiłotopreludium
dodalszychpieszczot.Irzeczywiście,pochwili
pogładziłjejszyjęiprzesunąłdłońwstronędekoltujej
kimona.Kobietawstrzymałaoddech.Poczułamsię
zażenowanaichciałamodwrócićwzrok.Niemogłam
uwierzyć,żemójojciecrobicośtakiego.
WciążpatrzyłamnaSimouyé.Pas
obi
nosiłanisko,
cowskazywałonajejdojrzaływiek,aleciałomiała
jędrne.Miałanasobiekimonoznajcieńszegojedwabiu,
naktórymodciskałysiękoniuszkijejpiersi.
Zauważyłam,żedrżyzrozkoszy.
–Nawetgdybymchciała,Edward-san,niemogłabym
pozwolićtwojejcórce,żebytuzostała-odezwałasię
pochwili.–Przecieżnierozumietego,jakżyjemy.
–Stopniowowszystkiegosięnauczy.Tewysokiemury
skrywająwieletajemnic.
–Tak,Edward-san,bardzowiele...Wtychścianach
klienciwidzątylkoto,cochcązobaczyć.Gejszaukrywa
swojeprawdziwejaiuginasięniczymwierzbapod
naporemichżyczeń,byletylkoichzadowolić.Czy
takiegożyciapragnieszdlaswojejcórki?