Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
rze,panjesttakidobry.PanBógnapewnopanudopomoże,
inamdopomoże.BoPanBógmawopiecebiednychludzi
iwszystkichdobrychludzi,cowniegowierzą…
–Niechpanijużidzie–odpowiedział.–Dodomupew-
niemapanidaleko,atrzebaprzecieżjeszczeodpocząć,ze-
braćsiły.Gdymążpaniwyjdziezeszpitala,będziedużopra-
cywkuchni,chłopatrzebabędziesolidnieodżywić,amąż
będziemiałspecjalnądietę…
Starałsięmówićjaknajbardziejprzekonującoinajwyraź-
niejmusiętoudało,booczykobietyrozbłysłyjeszczemoc-
niej.Uwierzyła,żewszystkobędziedobrze,aReligapragnął
wierzyćwtorówniemocnojakona.Dygnęłajakpensjonarka
ipostokroćdziękując,oddaliłasiękorytarzemdowyjścia.
Religaodetchnąłzulgą.Korytarzwydałmusięnagle
takipustyispokojny,istnaoazawytchnienia.
–PannoBasieńko,mapanichwilkęczasu?–zatrzymał
idącązbasenempielęgniarkę,którazarazuśmiechnęłasię
filuternie,marszczączadartynosek.
–Dlapanadoktora,zawsze!–zażartowała,kryjącrumie-
niecnawidoksympatycznegoiprzystojnegodoktora.
–Ech,czarownica,czarownica!–pogroziłpalcemzuśmie-
chem,poczymdodałłagodniej.–Bowiepani,jatumampro-
blem…
–Papieroskisięskończyły…?–zmarszczyłabrwidziew-
czyna.–Awiepan,paniedoktorze,żelekarzeteżodtego
umierają?
Religawciążsięuśmiechał,alejegotwarzwyrażałanie-
zadowolenie.Milczał.wgłosiedziewczynybrzmiałaszcze-
ratroska.
15