Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Bolkowiłsięchwilępodspojrzeniemsiostry,leczszybkoustąpił.
Westchnąwszyzgłębipiersi,rzekł:
–Szczerbiectwierdzi,żejesttugdzieśniedalekogródzkamienia,
jakfrankońskikaściel.Tyleżeporzucony.
–Tamniewolnochodzić,pani–wciąłsiępachołek.–Mieszkatam
bógstaryjakkorzenieziemi.
–Niedźwiedź–sprostowałkniaziewicz.–Wielkiebiałebydlę.
Widzieliśmygojakiśczastemu.Nadjeziorem.
–Wielkibiałyniedźwiedź–powiedziałaWitkatonemjakgdyby
sennym,rozmarzonym.Zsunęłasięzpniaka,naktórymsiedziaławraz
zbratem,kucnęłabliżejognia,objęłakolanaramionamiiprzezchwilę
wzadumiebujałasięnapalcachstóp.Potemodgarnęłakosmyk
ciemnychwłosówztwarzyirzuciłaprzezramię:–Idęzwami.
–Polować?–zapytałgłupawoBolko.
–Zobaczyćtocudo.Oileistnieje.Chłopcomróżnerzeczysię
zwidująponocy.Alejeśliistnieje…Upolujmygo,pewnie.
–Mówiszpoważnie?
–Śmiertelniepoważnie.Takicisprawięprezentnapożegnanie,
aco.
–Kiedy…toniebezpieczne.
–Dlaciebieczydlamnie?Niebądźcipa,Bolko.
Młodzieniecpoczuł,żesięrumieni,leczjednocześnieniemógł
powstrzymaćuśmiechu.Poderwawszysięnanogi,zrozmachem
klepnąłSzczerbcawplecy.
–Ruszsię,gałganie.Lećkonieoporządź.Chrustunamnaszykuj
nadrogęiżarcia.Iciepłefutra.TylkożebycięEryknieprzydybał.
Ajeśliprzydybie…łżyj.
Pachołekzdawałsięniepocieszony.Ociągałsię,krzywił.
–KonungErykjestmójpan–odezwałsięmarudnymtonem.–Jeśli
spytamniewprost…Rozumiesz,kniaź,mnietrzebasłuchaćjego
rozkazunawetponadtwoim…
–Niezapominaj–przerwałaWitka–żecoEryka,toimoje.Jestem
twojadrottningczynie?Zkimwoliszzadrzeć:zmoimmężem,który
wnajgorszymrazieprzetrzepieciskórę,czyzjegożonąwiedźmą?Nie
chceszchyba,żebymrzuciłanaciebieklątwę?
–Jakąklątwę?–zapytałSzczerbiec,napołyprzerażony,napoły
oczarowany.
–Wyobraźsobie,żepewnaczęśćtwojejosoby,taka,której
wyjątkowoniechciałbyśstracić,któregośdniausychaiodpada.
Aterazlećzajmijsiękońmi.