Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Prolog
Jesień1240rokubyłaprześliczna,prawdziwie,jaktomówią,polska
jesień.JużzbliżałsięŚwiętyMichał,adrzewajeszczenieżółkłyani
nieczerwieniały.Spostrzeżenietouczyniłpielgrzym,idącyzwolna
brzegiemrzekiIłżanki.Jakokiemsięgnąć,obiestronywodyszumiały
ostropachnącym,nieprzejrzanymborem.Niebyłatojednakpuszcza
wnajdzikszymznaczeniutegosłowa;podsamowładnymirządami
przyrodymożnabyłogdzieniegdziedojrzećrękęczłowieka,
wywalczającąsobiebezpieczniejszeschronienieipięknykrajobraz.
Byłporanek,kiedypielgrzymprzechodziłkołoIłży.Pierścień
wykarczowanychpólweseliłduszęotwartymwidnokręgiem,grzędy
warzywneikwiecistebawiłyokobogactwemkolorów,drzewa
owocowe,zgiętepodciężaremplonu,przechylałysięzaparkany.
Powietrzebyłopełnekurzawyibeczeniaowiec.Klekotałydrewniane
kołatkiuszyiopasłychkrów,długierzędyuligwarzyłybrzęczącym
sejmem.Wszystkosiękrzątałoipodśpiewywało,awśródtych
błogosławieństwsamgródrozsiadłsięnapochyłościgóry,nad
niebieskimjeziorem,radzsiebieispokojny,bomuramiopasałsię
odzłychludzi,awieżamikościoławznosiłsiędoBoga.
Pielgrzymłamałsobiegłowę,ktoumiałtakmądrzetowszystko
urządzić.Alekiedystrażnikbramymiejskiejwyjaśniłzniejakądumą,
żeIłżanależydobiskupówkrakowskich,odrazuprzestałsiędziwić.
Obszarpólskończyłsiębardzoprędkoipielgrzymwszedłznowu
międzyczarnebory,którychwówczasbyłotakwiele,żeniktsięnimi
niezachwycał.Toteżwowychczasachkarczowanielasówbyło
prawdziwązasługąinajgwałtowniejsząpotrzebąspołecznegożycia.Ile
razypieńtysiącletnirunąłpodsiekierą,niktniemiałochotynadnim
sięrozrzewniać,anawetbylitacy,cosięcieszylizupadkustarego
szkodnika,którykradłsłońceiwysysałziemię.