Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Ka​rin​ko,jużpo​da​jęzupę.Zry​wamsięzfo​te​la.
Alejaje​stemgłod​nanacze​ko​lad​kę,nienazupę.
Dziśjemyzupęogór​ko​wą,któ​rąbar​dzolu​bisz.
Jużnielubięzupyogórkowej.Lubięczekoladki,które
ku​pi​łaśwskle​pie.
Czekoladkibędąnadeser,gdyjużzjeszzupę
imięskozziemniaczkamiisurówkąmówię,idąc
dostre​fyku​chen​nej.
PaniWandawracadosiebie,ajapodajęnastółzupę
ibioręsiędoobieraniaziemniaków.Zawszejemy
najpierwpierwszedanie,drugiepodajędopiero
pogodzinie.Dojadalnischodzizpiętranaszsyn,Igor.Jak
nadziesięciolatkajestwyjątkowodużyizaradny.
Ibystry.Iinteligentny.Doskonaledajesobieradę
znaukązdalną,niemuszęprzynimsterczećprzed
kom​pu​te​rem.
Znowuogórkowa?mówi,robiącniezadowoloną
minę.
Dla​cze​go„zno​wu”?Je​dli​śmydwaty​go​dnietemu.
Właśnieżenie.Wyjmujezkieszenismartfon
iwłączaaplikacjęKalendarz.Ogórkowabyławubiegły
czwar​tek.
Wtedybyłazziemniakami,dziśjestzryżem
pro​stu​ję.Czymu​siszza​pi​sy​waćwszyst​ko,cojemy?
Muszę.Todowód,żemamyzbytmonotonny
jadłospismówi,zobrzydzeniembiorącdorękiłyżkę.
Mamo,powinnaśnamurozmaicićjedzenie.Przeczytałem
winternecie,żetakradządietetycy.Zdrowadieta
powinnabyćurozmaicona.Dawnonierobiłaśfrytek
ipie​ro​gów.
Rze​czy​wi​ściefryt​kitonaj​zdrow​szapo​tra​wa!
Naprawdęmamusiu?podchwytujeKarina.