Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Niepowinnyuzależnić,toziołowepastylkimówi,
apotemdodaje:Powinnaśzacząćsięzkimśspotykać.
Niemamnamyślimężczyzn,bonatomożejeszcze
zawcześnie,alemożezaprośjakąśkoleżankę...Albo
gdzieśjedź...
Teraz,wpandemii?Wzruszamramionami.Nie
mamko​le​ża​nek.
NotojedźchociażbydoKrakowa.Zawszetojakaś
rozrywka.Pospacerujporynku,wypijkawępod
pa​ra​so​lem.Kupso​biecośład​ne​go.Bojawiem...zróbcoś,
cosprawiłobyciprzyjemność.Przecieżnigdziesięnie
ru​szasz,tyl​kodomidzie​ci.
Nara​ziejestzim​no,po​ja​dę,gdysięocie​pli.
PrzebywamuKieresówdomomentupowrotumoich
dzieci.Widząckwaśnąminęteścia,wzdychamwduszy.
Dlaczegoonmnietaknielubi?Jakaszkoda,żemoim
teściemniejestpanLeszek.AleKieresowietoteż
wpewnymsensierodzina.OjciecKieresabyłbratem
babciPawła.Mojateściowa,Lidia,byłaulubionąkuzynką
Lesz​ka.
Ciekawajestem,Pawle,czytwojamamateżbymnie
niepo​lu​bi​łatakjaktwójoj​ciec.
Wracamdodomu,kładędziecidołóżkaisiadam
wfoteluzesłuchawkamiwuszach.Mamdośćnadziś
filmów,wolęposłuchaćaudiobooka.Jakzwykle
odkładammomentpójściadołóżka.Nienawidzęteraz
nocy.
Kiedyczuję,żeoczymisięzamykają,idędołazienki,
bysięprzygotowaćdosnu.Mojąsypialniąoddniatwojej
śmiercinadaljestpokójgościnny.Tymiałeśswój
gabinet,jateżwywalczyłamdlasiebiewłasne
sanktuarium.Zpoczątkuwtympomieszczeniumiałabyć
garderoba,alewyprosiłam,żebywstawićtuokno,