Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
żemożnamizaufaćiżeponadwszystkozależy
minazachowaniunaszegogatunku.
Zcałegosercażyczyłbymsobie,bymojasiostra
znalazłasięwsytuacjiidentycznej.NiestetyEmber
obecnieprzebywaławcałkieminnejrzeczywistości,
iztegotopowoduzarównojejprzyszłość,jakimoja
stałypodznakiemzapytania.RównieżzpowoduEmber
wezwanomnietudzisiaj,niemiałemjednakpojęcia,
cobędzieprzedmiotemrozmowyiczegoTalonoczekuje
odemnie.
Windazatrzymałasięnatrzydziestympiętrze.
Posykująccichutko,drzwirozsunęłysięiwszedłem
dowspaniałegoholuwyłożonegozłocistymi
iczerwonymipłytkami.Wszedłem,rozejrzałemsię
iuśmiechnąłemdosiebie.Bobyłotuwłaśnietak,jak
tosobiewyobrażałem.Tu,czyliwmiejscubardzodla
mniekuszącym,zktórymwiązałemniejakieplany.
Pewnegodniatojabędętutajpociągałzawszystkie
sznurki.
Mójinstruktor–czylipoprostupanSmith,botak
właśniekazałmisiędosiebiezwracaćodrazu
nasamympoczątkuszkolenia–wprowadziłmnie
dojednegozpokoiispojrzałnamniezuśmiechem.
Wprzeciwieństwiedowielusmoków,którychuśmiech
byłzdecydowaniesztucznyiwymuszony,uśmiechpana
Smithawydawałsiębardzonaturalny.Dopókisięnie
zauważyłochłoduwjegooczach.
–Gotowy?
–Naturalnie–odparłem,starającsię,bynie
zabrzmiałotozabardzostanowczo.
NiestetypanSmith,podobniejakrekinkrew,