Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
doorganizacji,apowodyjegodecyzjiniepowinnynas
obchodzić.
Wtymmomenciewindazatrzymałasięidrzwisię
rozsunęły.Mistspojrzałanamnieprzelotnie,skinęła
głowąiodezwałasięjużznowuchłodno,beznamiętnie,
jakprofesjonalistka:
–Naturalnie.Bardzoproszęzamną,panieHill.
Przedstawiępanupozostałychczłonkównaszego
zespołu.
–Proszęmówićdomniepoimieniu–zaproponowałem
oczywiściezewzględówtaktycznych,byzdobyćjej
lojalność.
Naconieraczyłaodpowiedzieć,tylkopoprowadziła
mniedługim,jasnooświetlonymkorytarzemdosamego
końca,doostatnichdrzwi,którepchnęłabardzo
energicznie.Przekroczyliśmypróg,azaprogiem,
cozrozumiałe,ciekawierozejrzałemsiędookoła.Ijuż
byłempodwrażeniem.Pokójbyłogromny.Wszędzie
biurkaikomputery,aprzedkażdymkomputerem
człowiekznieruchomymszklistymwzrokiemutkwionym
wmigotliwymekranie.Całaprzeciwległaścianabył
togigantycznyekranpodzielonynakwadraty,
wktórychwidaćbyłomiędzyinnymifragmentymap,
atakżeobrazyprzekazywaneprzezantenysatelitarne
ikamerynadzorujące.Tyledlaoczu,awuszachcała
gamadźwięków–szmerprzyciszonychgłosów,dzwonki
telefonów,szumkomputerówipostukiwanie
wklawiaturę.
–Tonaszecentrumoperacyjne–powiedziałaMist,
przeprowadzającmnieprzeztenogromnypokój.
Zwróciłemuwagę,żewszyscyludzie,których