Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Dwór?Noproszę!Rozejrzałamsiędookoła
izobaczyłamtencały„dwór”nakońcuparkingu.Ot,
nędznymotelwkompletnejruinie.Niski,długi
budynek,cokilkametrówżółtedrzwizodpadającą
farbąioknozbrzydkążółtązasłonką.Przedmotelem
zaparkowanybyłtylkojedensamochód,białyvan,
równiestaryizniszczonyjakmotel.Wsumiewięc
HiszpańskiDwórbyłnietylkowynędzniały,ale
iwyglądałnaopuszczony,czemujednakprzeczyła
tabliczkawjednymzokien,którainformowała,
żewolnemiejscasą.
Rileyustawiłsięobokvana,zgasiłsilnik
izeskoczyliśmynaziemię.Byłamzachwycona,żeznów
stoję,aniesiedzę,imogęswobodniesięporuszać.
Dlategoprzedewszystkimwyciągnęłamręcewysoko
ponadgłową,jaknajwyżej,ażwplecachzatrzeszczało,
azarazpotemoczywiściewsunęłampalcewewłosy,
stwierdzając,żesplątanesąpoprostumakabrycznie.
Zanicniemogłamichrozczesać.Zanic,choć
ciągnęłamzpasją,zakażdymrazemwyrywającjeden
rudykosmyk.Ibyłamztegopowoduwściekła,aRiley
naturalniezachwycony,uśmiechałsięoduchadoucha.
–Onie–jęknęłam.–Terazwiem,żenastępnym
razemkonieczniemuszęmiećnagłowiekask.
–Oczywiście–przytaknąłRiley,dalejszczerzączęby.
Ajanadaltoczyłambeznadziejnąwalkęzrudymi
kudłami.Ludziemająswojekanonyurody.Włosamiteż
sięprzejmują,adlamniewłosybyłynajwiększąudręką.
Tociągłemycie,czesanie,układanie.Kiedymasz
nagłowiełuski,tenproblempoprostunieistnieje!
–Agdziewłaściwiejesteśmy?–wymamrotałam,