Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
blatem,nazywałsięJohnFischer,kapitan,cieszącysię
wielkimszacunkiemwZakonie.Bohaterzwielupól
bitewnych.Lewastronatwarzypokrytabyłabliznami,
aleonśmiałoukazywałjąświatu,jakMedalHonoru.
Całątwarz,surową,nieruchomą,zmaltretowaną,teraz
też,gdysplatającpalcerównieżpoznaczonychbliznami
dłoni,donośnymgłosemwygłaszałkrótkąmowę
oskarżycielską:
–GarrecieXavierzeSebastianie!Zanaruszeniereguł
Zakonu,zanapaśćnatowarzyszabroni,zazbratanie
sięzwrogiemiumożliwienieucieczkitrzemznanym
namwrogomZakonuzostajecieoskarżeniozdradę
ZakonuŚwiętegoJerzego!–Spojrzenieniebieskich
oczu,twardeinieustępliwe,przeszywałomnienawylot.
–Czyrozumiecie,żołnierzu,ocozostaliścieoskarżeni?
–Tak,rozumiem.
–Dobrze.Wtakimraziezaczynamy.–Spojrzałgdzieś
zamnie,czylinamężczyznsiedzącychnakrzesłach
ustawionychpodprzeciwległąścianą:–TristanieSt.
Anthony!Wystąpcie!
Krzesłoskrzypnęło,potemusłyszałemcichekroki,
kiedymójpartnerpodchodziłdosędziowskiegostołu.
Stanąłnibyobokmnie,alewsporejodległości.
Widziałemgotylkokątemoka,nadalprzecież
patrzyłemprostoprzedsiebie.Stanąłwidentycznej
poziejakja,wyprostowany,ręcezłożoneztyłu.Tristan
jestwysokimszczupłymżołnierzemokrótko
przystrzyżonychciemnychwłosach,starszymodemnie
okilkalat.Zwyklejegotwarzzdobiłcharakterystyczny
uśmieszek.Teraztwarztabyłanieskończenieponura.
–Proszęzdaćsądowijaknajdokładniejsząrelację