Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jednąznajważniejszychosóbwmoimżyciu.
Zewspomnieńsprzedkilkudniwyrywamniecichyinieco
zirytowanygłosPauliny:
–Dlaczegokłamiesz?
Wzdychamciężko,zwalniającprzedskrzyżowaniem,mimożejadę
drogązpierwszeństwem.Kątemokazauważam,żePaulinazwija
dłoniewpięści.
–Cocimampowiedzieć?–mamroczę.Odezwałemsiętylkopoto,
żebyskupiłasięnarozmowie,anienafakcie,żejedziesamochodem.
–Prawdę,Artur–mówicicho.–Wiem,żesięodjakiegośczasu
kłócicie…Wiem,żeprzyczynależywemnie,araczejwtym,
żemipomagasz…
–Paula…
–Proszę,niekłam–ucinastanowczoiwzdychagłośno.–Niechcę
rozwalićwamzwiązku.Chociażtypowinieneśbyćszczęśliwyzkimś,
kogokochasziktokochaciebie.
Przymykamnaułameksekundypowieki,apotemotwieramoczy
iklnęwmyślach.Niepodobamisię,żePaulaobwiniasięomoje
kłótniezJustyną,bo…Możeijestiskrą,którawyzwalanasze
sprzeczki,alenapewnoniejestwszystkiemuwinna.Niechcęmówić
jejprawdy,aleteżniechcęjejokłamywać.Dlategodecydujęsię
wyjawićtylkopewnączęśćmojegokonfliktuzJustyną:
–Trzytygodnietemu,gdymusiałaśzostaćdłużejwkawiarni,
byłemumówionyzJustynąnakolacjęujejrodziców.
ChrząkamizerkamprzezchwilęnaPaulę,apotemodrazu
przenoszęspojrzenienadrogę.Tenułameksekundynatomiast
wystarcza,żebyzauważyć,żeściągabrwi,awjejoczachpojawiająsię
wyrzutysumienia.
–Nakolacjęspóźniłemsięgodzinę–kończę,parkującprzedjej
domem.–Justynasięnamniewkurzyła,mimożejejrodziceniemieli