Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ4
Carolina
SłowaJavieratotalniemniezaskoczyły,nietegosię
spodziewałam.Fakt,wiedziałam,żepodkochiwałsię
wemnie,alemyślałam,żetotylkochwilowe
zauroczenie.Nicwielkiego.Nigdyniedawałam
mużadnychznaków,traktowałamraczejjakprzyjaciela.
Jednakterazwidzęwnimzupełniekogośinnego.Nie
wiemnaprawdę,jakmamzareagować,copowiedzieć.
GdybyotymdowiedziałsięJuan,Javierpewniejużbynie
żył.Niemogęgonarażać,bowiem,ileznaczyłdla
mojegobrata.
Oparłamsięozagłówek,poczymrzekłam:
—Niewiem,comamcipowiedzieć.Zawszemyślałam,
żejesteśmyprzyjaciółmi,naprawdęniesądziłam,
żemożeszpoczućcoświęcej.–Zaskoczyłmnie
całkowicietymwyznaniem.
—Spodziewałemsiętychsłów,aleniemartwsię,nie
będężebrałotwojąmiłość.Idźdodomu,ktośjużczeka
naciebie.–Machnąłgłowąwstronędrzwi,
ajamimowolniepodążyłamtamwzrokiem.
NapodjeździestałDiegowrazzwkurzonymJuanem.
—Wrócimyjeszczedotejrozmowy.–Dotknęłamjego
ramienia,poczymwysiadłamzauta.
Niewiemczemu,aleidącwichstronęczułam,
poprostuczułam,żezarazzrzucąnamniejakąśbombę.
Tosięchybanazywakobiecyinstynkt.Zauważyłamteż
usiebiedziwnąreakcjęnastres.Kiedyzaczynałamsię
czymśbardzodenerwować,wybuchałamnagleśmiechem
albozaczynałamżartować.Tomożewniektórych
sytuacjachwydawaćsięnienormalne.Biorącpoduwagę,
iżjestemjeszczedziewicąibędęchciaławkońcupójść