Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
widziałam,jakfacetwknajpieciągnieJunezawłosylub
klepiewtyłek,abyzwrócićnasiebiejejuwagę.Działało
zakażdymrazem.Junenatychmiastskupiałasię
naswojejofierze,wykonywałakilkaszybkichruchów,
znanychdziękiwieloletniemutrenowaniukung-fu,
apotemdelikwentlądowałnaziemi,trzymającsię
zaobolałekrocze.Junenieoddałabyspadkuwalkowerem.
SkopałabyMeldupsko.
Kiedytakotymmówisz,brzmiinaczejniżwmojej
głowieprzyznaję.
Nadobrypoczątekumówięcięzjakimśkolegą
Adamaproponujeiuśmiechasięszelmowsko.Nie
sądzę,abyprogramistazainteresowałcięswojągadką,
aleprzynajmniejjestdużaszansa,żemazwinnepalce
dodajeipuszczadomnieoko.
AczyAdamniemaprzypadkiemwięcejtych
zwinnychkolegów?wcinasięrozbawionaSusan.
Przyjmęwsiebienawetcałądłoń.
Zobaczę,codasięzrobićobiecujeJune,
chichocząc,anastępnieskupianamnieswojebłękitne
oczy.Tojak?Rozpoczynamyoperację„Chętnieprzyjmę
oświadczyny”?
Susanopluwasiękawą,poczymteżwpatrujesię
wemniewyczekująco.Wzdycham,wzruszamramionami
imówię:
NienawidzęMel.ZniszczyłamiBarbie,podarła
kolorowankęiprzedstawiłamnieznajomejjako
„puszczalskąkuzynkę”.Pójdęnatewszystkierandki,żeby
czułamójoddechnaswoichplecachwwyściguobabciny