Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ
piaty
NadNowymJorkiemroztaczasięciepłemajowe
przedpołudnie,ajaspoglądamprzezokno.Jestem
wpracy,którateoretycznieniejestnajgorsza,alegdyby
zapytanomnie,gdziewidzęsięzapięćlat,odrazu
odpowiedziałabym:„Tylkonietu”.Pracujęwteatrze,
więcpowinnambyćzachwycona,bomojestudiauczyniły
zemniespecjalistkęodteatruitańca.Czujęjednak
pewienniedosyt,gdysiedzęwkasiebiletowejlub
wypełniamnudnedokumentyiodpisujęnamaile,
amogłabymprzecieżorganizowaćciekaweeventy,
wspomócdziałmarketingulubprowadzićzajęcia
nauczelni.Nodobra,tuakuratwychodzinajawmoje
lenistwo,bodotychczasniewysłałamanijednejaplikacji.
Aleniedawnoobiecałamsobie,żecośsięzmieniwmoim
życiuzawodowym,więcpilnieprzeglądamogłoszenia
iintensywnieposzukujębardziejambitnejpracywswoim
fachu.Nieukrywamteż,żechciałabymsięuwolnićodtej
podłejkurwy,zwanejprzezwszystkichJanice.
Atyprzypadkiemniezadługosiedzisznatej
przerwie?
Owilkumowa.
Zarazkończęrzucamiwracamdosączeniaswojej
drugiejdziśkawy,lekceważącburczeniepodnosem,jakie
Janicegeneruje,ilekroćzauważakogośzkubkiemwdłoni.
Japierdolę.Nienawidzęjejszepczędosiedzącego