Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
rekrutacyjnanastanowiskoperfekcyjnejkurydomowej.
Parskamśmiechemipodążamzaniemytą,abywysiąść
zmetraizakończyćtendzieńwjedynysłusznysposób.
Susanprawiedławisiękawałkiemciastka,kiedy
wieczoremopowiadamomojejweekendowejrandce.
Junewcaleniejestbardziejwspierająca,bowidzę,jak
ukradkiemwycierałzyrozbawienia.
–Niewierzę,żemamazrobiłacitoświadomie
–oznajmiaSusan,kończącswójwybuchradości.
–Miałamjązapoczciwąkobietę.Przecieżdobrzewie,
żeniegustujeszwtakimtypiemężczyzn.
–Mężczyzn?–rzucaJuneiwymownieunosibrwi.
–Nodobra–zgadzasięSusan.–Nazywajmyrzeczy
poimieniu:niegustujeszwpizdach.
–Myślę,żemogłabyćnieświadomatego,żekażda
umówionarandkatodlaCecilaaplikacjanapomoc
domowąiopiekunkędziecięcą–wyjaśniam,bonaprawdę
wierzę,żemamamnienienienawidzi.–Mamnauczkę,
abyniewidywaćsięzfacetami,którzysągorąco
rekomendowaniprzezwłasnematki.
–Pytałaśswojąotensposóbnaplamy
popomidorach?–mówiJuneiobieznowuzanosząsię
śmiechem.
–Jesteścieniesamowicieprzydatne–zauważam.
–Toniezemniemiałyścieszydzić.
–Przecieżpomagamy.Napiątekumówiłamcię
zDenisem–zaznaczaSusan.–Apotemmusimyiść
dowróżki.