Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
przyjacielamojegobratainajwiększegoplayboya
wszkole.
Puściszmniewkońcu,dojasnejcholery?
warknęłamcicho,żebyniezbudzićJake'aikiedy
wkońcupodniósłręcewobronnymgeście,szybkosię
zniegostoczyłam.Juższóstapowtórzyłam
zezłością.
Liamwestchnąłipołożyłsięnaboku,żebynamnie
spojrzeć.
Dobrzejuż,dobrze.Niewkurzajsięnamnieprzez
całydzień,proszę.Zrobiłemtonieświadomie.
Przepraszam.Wyciągnąłsięidelikatniepocałował
mniewczoło,poczymwstałipozbierałswojeubrania
zpodłogi.
Niechcibędzierzuciłamiwtuliłamsięwciepłe
miejsce,któreposobiezostawił.
Widzimysiępóźniej.Puściłdomnieoko
iwlizgnąłsprzezokno,poprawiającsweter.
Przekręciłamsięnadrugibokizanurzyłamtwarz
wjegopoduszkę.Ciąglenimpachniała,cosprawiło,
żepoczułamsiębezpiecznaizapadłamwspokojnysen
nakolejnągodzinę.
Tegorankamiałamwięcejczasudlasiebieniżdzień
wcześniej.WłożyłamdouszusłuchawkiiPoda
iroztańczonymkrokiemruszyłamdokuchni,gdzie
znównatknęłamsnaLiamawyjadającegomipłatki
domleka.Czyonnaprawdęmusitorobićcodziennie?
Westchnęłamiwyrwałammumiszrąk.
Dojasnejcholery,Liam,wszafceczteryinne
rodzajepłatków.Musiszwyżeraćmoje?Robiszto,żeby
mniewkurzyć?Wyrzucałamzezłością,przeżuwając.