Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jasna,wciążporozumiewalisiętelepatycznie.Rudego
straszniekorciło,żebyzanotowaćsobie,jakdługoudało
imsięutrzymaćpołączenie;zdawałsobiezresztąsprawę,
żewyszlidalekopozabanalnątelepatię.Odbyliwspólnie
podróżwprzeszłość,zdołaliwniknąćwpamięć
przedmiotówaitakdowiedzielisięzaledwieułamka
tego,cochcieliwiedzieć.Czyraczej:bezczegoniemieli
szansruszyćdalej.
Corobimy?zapytałMirek.
Askądjamamnibywiedzieć?Rudyzmarszczył
brwi.
Myślisz,żemożemytotakzostawić?Słuchaj,mój
płaszcznależałchybadoEwangeliny.ToznaczyMajki.
Dziewczyny,którachodziłazemnądoliceum.
Amój?
Tegoniewiem.Mamochotęurżnąćsięwtrupa.Tyle
żejutrobiegnędoPekařovejHory.Ech,pieprzyćto.Ale
musimycośwykombinować,Rudy.Niemożemysięteraz
wycofać.Niemożemy.
RudyprzyznałMirkowirację.Odprowadziłgododrzwi.
Podalisobieręcenapożegnanie.Mirekmiałprzyjemnie
ciepłedłonie.Jegowielkie,niedźwiedziełapy,
jednocześniemocneidelikatne,zmiękczoneolejkami
domasażu,ściskałypokłuteigłąpalceRudego,jakby
badającichtopografię.Rudypoczułwdzięczność,
brakowałomuludzkiegodotyku.Wtymuściskuniebyło
nicerotycznegoaninawetspecjalnieserdecznego.Ot,
pożegnaniedwóchwędrowców,którzypokonalirazem
kawałdrogi.Śmiertelniewyczerpanychwędrowców.
GdytylkoRudyzamknąłdrzwizaswoimgościem,padł