Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Czyśtyoszalał,Mirek?!Zatrudniaćkryminalistę?!
Cociodbiło?!
–Mamo,nieprzesadzaj.Hmm,ztego,copamiętam,
maszsentymentdokryminalistów,przecieżprzezjakiś
czasodwiedzałaśregularniezakładkarny–mruknął
złośliwie,alezarazdodałpolubownie:–Trzebadać
człowiekowiszansę.Naraziepodpiszęznimumowę
naczasokreślony,natrzymiesiące.Jeślisięniesprawdzi,
nieprzedłużęjej.
–Jesteś,synu,łatwowiernyizbytufny.Obyśtegonie
żałował.
–Naszczęściemamciebie,mamo.Tyznaszsię
naludziachdużolepiejodemnie–powiedziałzmałym
przekąsem.
–Ażebyświedział–zaperzyłasięMałgorzata.–To,
żeniepoznałamsięnaniektórych,wcalenieoznacza,
żeznowupopełniętensambłąd.Niechcękrakać,ale
czujęwkościach,żebędziemymieliprzeztegoczłowieka
niejedenproblem.
Nawetnieprzypuszczali,jakszybkoziszcząsięjej
słowa.