Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
LokatorkausłyszałakrzykMalwinyipowoliodwróciła
głowę.Malwinanajpierwzacisnęłamocnopowieki,
apotemszybkozatrzasnęładrzwi.
–Przepraszam,przepraszam,przepraszam!
Naprawdęniewiedziałam,żejesteśwdomu–mówiła
głośno,żebySarausłyszałająprzezzamkniętedrzwi.
–Myślałam,żewyszłaś!
Janowskawychyliłagłowęzłazienki.Tymrazembyła
okrytaręcznikiem,chociażzrobiłatoniedbale.Malwina
znowuodwróciławzroknawidokjejnagichpiersi.
–Niemasprawy,nicsięniestało–powiedziałaSara
spokojnymgłosem.
–Idędokuchni.Zrobićcikawęalboherbatę?
–zapytałazmieszanaMalwina.
–Dziękuję,zarazwychodzę.
Malwinaodwróciłasięiposzławkierunkuschodów.
CałyczasczułanasobiewzrokSary.Dopierokiedyzeszła
nadół,usłyszała,żezamknęłysiędrzwiłazienki.
Poczułachłódkuchennejposadzkipodbosymi
stopami.Włączyłaczajnikioparłasięokamiennyblat.
Gdybywiedziała,żeniejestsamawdomu,tozsypialni
wyszłabyubranaiwpełnymmakijażu.
Wyjęłazlodówkijogurtijabłko,wzięłakubek
zherbatąiszybkimkrokiemprzeszładoniewielkiego
pomieszczeniaoboksalonu,któresłużyłojejzadomowe
biuro.Zamknęłasięipostanowiłaprzeczekaćtam,
ażSarawyjdziezdomu.Wolałasięjużdzisiajzniąnie
widzieć.
Usiadłanaobrotowymkrześleiprzetarładłoniąblat