Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zatrzasnęładrzwi,niemającodwagiwrócićdokwestiiMarylandu.
Cojeszczemogłapowiedzieć?Doskonalewiedziała,żelepiejnie
posuwaćsięzadaleko.Niewolnojejbyłoryzykować.Gdyby
którekolwiekzrodzicównabrałochoćbyodrobinypodejrzeń
codomotywów,któreniąkierowały,awbrewpozoromniełączyłysię
wżadensposóbzmarylandzkimzespołemczirliderskim,całyplan
jeślinatymetapiemożnabyłomówićoplanienatychmiastwziąłby
włeb.Nałożonynaniąijakdotądniezbytrestrykcyjnyszlaban
błyskawicznieprzybrałbyformęcałodobowegoaresztudomowegopod
ścisłymnadzorem.
Świadomategoniebezpieczeństwa,uroczyścieprzysięgłasobienie
wspominaćoMarylandzieanisłowem.Pojutrze,gdyskończąsię
święta,trzebabędzieoszacowaćstratyiopracowaćawaryjnyplan
samodzielnejwyprawy.
Dziwneuczucie,przywodzącenamyślodwijającegosięzgałęzi
pytona,wypełniłojejwnętrze.Pomysłsamotnejpodróżydotak
wielkiegomiastawyzwoliłwniejnagłąpanikę.Pozatym
nieprzyjemnabyłaświadomość,żeprzyjdziejejokraśćżebymóc
pozwolićsobienabiletlotniczyalbochociażautobusowy.własnych
rodziców,Niewspominającjużotym,żetakaoperacjawiązałasię
zkoniecznościąkłamaniaiomijaniazakazów.Znowu.
TyleżeBaltimorestanowiłojejostatniąnadzieję.Jejjedyną
nadzieję.Tam,nacmentarzu,rankiemdziewiętnastegostycznia,
wdzieńurodzinEdgaraAllanaPoego,corokupokazywałsiępewien
mężczyzna.Mężczyznawpelerynieikapeluszu.Mężczyznakryjący
twarzzabiałymszalem.
Tentchórz,pomyślała,zaciskającdłonienauchwytachtoreb.
Znanyszerszejpublicznościjako„CzcicielPoego”,odwiedzałgrób
poetyoddziesięcioleci.Zjawiałsięniewiadomoskąd,składał
nanagrobkutrzyczerwoneróżeiznikał.
Istniałatylkojednaprzedstawiającagofotografia.Zrobionawlatach
dziewięćdziesiątychdlamagazynuLife,czarno-białainiezbytwyraźna.
Szczęścielubprzeznaczeniechciało,byzdjęcietotrafiłowręce