Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Niebójnicuspokoiłgotamten.Natymświecieistniała
tylkojednaosoba,którejnienawidziłemdotegostopnia,abyzabić.
Bandastraceńcówzaczęłarozchodzićsięnibymrówki.Niektórzy
wpojedynkę,inniwmałychgrupach.
Dokądichniesie?Danieldrgnął.Niepowinniśmyustalić
planu?Niepowinniśmytrzymaćsięrazem?
JużmisiępodobaszpochwaliłSzin.Citammartwym
mięsem.Ktonieruszagłową,kończyjakopaszadlamimika.
Jegosłowarychłookazałysięprorocze.
Pewienprzysadzistyjegomośćstwierdził,żełatwiejprzebićsię
przezmiasto,siedzączakółkiem.Porzuconychsamochodównie
brakowało.Niektórezapewnewciążdziałały.Niewykluczone,
żezwyciężyłachciwośćwięźniaprzezlatapozbawionegoluksusów.
Osiłekpodszedłdonieźleprezentującegosiępeugeota.Niezdążył
nawetsięgnąćdodrzwi,gdyautołubu-dum!podskoczyło,
warknęło,charknęło.Silnikzawył,wrrr!,zarzęził;zrurywydechowej,
p-p-pach!,poszedłdym,kołaiii!darłyasfalt.Facetodskoczył
inanicwięcejniestarczyłomuczasu.Maskapeugeotaotworzyłasię,
kłapnęłametalicznie,bam!,blam!,błysnęłystalowezębiska.Pojazd
zrobiłsięelastycznyigibki,wygiąłsięizamknąłbiedaka
wgroteskowejpaszczy.Kłapst!Zarazpotemrozległosięmlaskanie
ikrrrach!pękającychkości.
Bańkaspokojuprysła.Ludziespanikowali.Rozbieglisięniczym
karaluchyprzedświatłem,wydzieralisięwniebogłosy.Wogólenie
patrzyli,gdzieleźli.Ktośpędziłgłównąulicą,dziąg!izniknął.
Pokrywastudzienkikanalizacyjnejspadła,abiednydureńwleciałwraz
zniądodziury.Posekundziezkanalizacjibul,bul,bul,trysk!
rzygnęłoczerwieniąiflakami.
Kilkanaścieosóbusiłowałoschronićsiępoddachem.Sądzili,
żezamknięciwczterechścianachbędąbezpieczni.Wpadlidopiekarni,
kiedytrzask-trzask!zawarłysięzanimidrzwi,sklepzadygotał,
wydłużyłsię,skurczył,apotemdrżałwrytmwrzaskówzatrzaśniętych
wewnątrzludzi.Krewbluzgała,ślup-ślap!,naokna,fragmentybiałej