Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
—Niewierzę—powiedziałześmiechemwgłosieten
wyszczerzony.
—Trafiliśmychybaagentawrażejsłużby—dodałdrugi
iwszyscytrzejwstali.
Florianusiłowałsięwyrwać,alechłopakwykręciłmurękę
ikopnąłztyłuwkolano,poczympopchnąłtwarząnaposadzkę.
Przyciśniętedopoliczkazimnelastrykośmierdziałomoczem.
—Pokażmykoledzezzamiedzy,gdziestacjonująnasze
bombowce!—krzyknąłtenznaszywkąinaśladującodgłos
nurkującegosamolotu,wbiłFlorianowipięśćpodżebro.Pozostalinie
czekalidługoidołączylidoataku.Wpołowiebombardowaniastracił
przytomność.
Ocknąłsię,gdyzapadłjużzmrok.Bokiiplecykrzyczałybólem
przykażdymruchu.Niezabralinawettorbyaniportfela,zwyczajnie
chcielikomuśprzyłożyć.Sąsiedziniezwróciliuwaginależącego,ale
niedziwiłotozbytnio,bowjegobramienatrzecimpiętrzeznajdowała
sięsuszarnia,pomieszczenietechniczneijednomieszkanie,które
zajmowałsam,więcnikomupróczniegoniebyłotampodrodze.
Ztegosamegopowoduschodynatrzeciepiętrocieszyłysię
popularnościąwśróddzieciaków,zdalaodrodziców,zatoblisko
wódyifajek.
Zwysiłkiemdotarłdodrzwi.Drżącymirękamipoomacku
szukałwłaściwegoklucza.Sięgnąłodruchowodowłącznikaświatła
icofnąłrękę,porażony—ześcianywystawałygołeprzewody.
Zakląłby,alewszystkiegniewnesłowaginęływmonotonnymszumie
pigułkowejzasłony,więcwróciłdokolejnegoklucza,bezskutku.Ból
żeberzaatakowałponownieizgięłogowpół.Oparłsięoporęczinagle
zrobiłosięjasno.
Przezniskieoknaustropupółpiętrawpadłożółteświatłostojącej
przedblokiemlatarni.Świeciłazrzadka,włączającsięnakrótko,
awniektóredniniepracowaławogóle.Terazdogorywała
trzepotliwymświatłemjakdogasającyznicz.Zmęczony,podniósł
dotwarzypękkluczy,gdyjegowzrokskupiłsięnablaszaku
zaoknem.