Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
1.
TegodniamijałatrzeciarocznicaśmierciSaryKellerman.Itak,jak
tobyło,odkądjąpochowano,Judithodwiedziłajejgrób.Tymrazem
towarzyszyłjejojciec,chociażzregułychodzilinacmentarzosobno.
Judithwydawałosię,żeIsmaelemtargająwyrzutysumienia.Uważał
bowiem,iżponosiczęściowowinęzaśmierćswojejżony.Często
powtarzał,żegdybywcześniejzdobyłpieniądze,zdołałbyjąuratować.
Lekarz,któryodwiedzałSarę,gdychorowała,orzekł,żenawetgóry
złotanieuzdrowiłybymatki,boraktopodstępnainieuleczalna
choroba.AjednakojciecJudithwciążdręczyłsię,żestałsiębiedny
idlategoniestaćgobyłonalepsząopiekęmedycznądlażony.
Nadszedłjednakczas,gdywichdomuprzestałobrakowaćjedzenia,
przestrzeńwypełniłynowemebleibibeloty,aSaraKellermanzostała
oddanapodskrzydłanajlepszychberlińskichspecjalistów.Jednak
każdyznichrozkładałbezradnieręceimówiłtosamo–żematki
Judithniedasięjużuratować.Dziewczyna,gdybyłatrochęstarsza,
zaczęłapodejrzewać,iżojcieczadłużyłsięwówczas,aleniewidziała
wtymniczegozłego.Onasamazachowałabysiępodobnienajego
miejscu.
Owosłowo„już”wypowiadaneprzezlekarzyisugerujące,iżSara
trafiławręcewybitnychdoktorówzbytpóźno,wbiłosięwumysł
Ismaelatakmocno,żenicniebyłowstaniezmienićjegopostawy
wobecsamegosiebie.
Judithpołożyławiązankękwiatównagrobieipowiedziała:
–Zarazzaczniepadać,tato.
Ismaelpopatrzyłwnieboiodrzekł:
–Zawszepada,gdyniewezmęparasola.
–Niemożemyzmoknąć,jeślichcemypójśćdogalerii.
–Uśmiechnęłasięciepło.–Będziemywyglądaćjakludzie,którychnie
staćnawetnaparasol.
–Toprawda.–Odwzajemniłuśmiech.–Zatemchodźmy.Nie
wypadapokazywaćsięwtakimmiejscuwmokrychubraniach.
–Chcesztamcośkupić?–zainteresowałasięJudith.
–Nie,córeczko.Malarz,którykupujecudzeobrazy,musiałby
przyznać,żejestbardzokiepski,ajaniechcęwtensposóbosobie
myśleć.Mamochotępoprostuobejrzećtecuda.–Roześmiałsię.