Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Towychcecieprzynasnocować?–Inieczekającnaodpowiedź,
przyzwoliłzmiejsca:–Nocujcie.
Uznawszysprawęzazałatwioną,zawróciłdonamiotu.Naraz
zatrzymałsię.
–Cozajedni?–spytał,zwracającsiędoZagwojskiego.
–Podróżni–odpowiedziałTomasz.
–Stulpysk,ciebieniepytam.
–Alejaodpowiadam.
–Wsamejrzeczy–przyznałszlachcic,udajączdumienie.–
Zadziwiaszmnielogiką.Strawęmacie?–spytał.
Tomaszspojrzałnaniebonadzaroślami.Wczerwieni
zachodzącegosłońcabiłoskrzydłamiptactwo.
–Upolujemy–powiedział.
–Upolujecie–powtórzyłzpowątpiewaniemszlachcic.–
Wachmistrzu,dajcieimchlebaikaszy!–Postąpiwszykrokdoprzodu,
szlachcicprzyjrzałimsiębacznie.–Dziwnazwaskompania:kot,
pies,lisijagnięwświatposzlirazem…–Zwróciłsię
dowachmistrza:–Szpiedzy,co?
–Jawohl,HerrKommandant.
–Wszędziewidzicieszpiegów–westchnąłszlachcic.–Ico
panowieszpiegujecie?–spytałwesołoZagwojskiego.
–Miejscedlanoclegu–znowuodpowiedziałTomasz.
–Totwójsługa,tengaduła?–szlachcicspytałZagwojskiego.
–Nie,tomójpan.
–Hm,pan.Trochęobdarty…Ajużmyślałem,żezuchwalec.
Szkoda,żenie–uwielbiamzuchwalców.Szukamich!Adokąd
idziecie–zwróciłsiędoTomasza–jeśliwolnozapytać?
–Napołudnie–odpowiedziałwymijającoBłudnicki.
–Imynapołudnie.BliżejKarpat?
–Tak.Dobukowychlasów.